Lewica ma też prawo szukać jakiejś formuły atrakcyjniejszej niż do tej pory w odniesieniu do wyborców, więc ja muszę cały czas żyć w takim pozytywnym napięciu i uważać na konkurencję - dodaje Tusk. Dalej jednak mówi, że każdy, kto będzie współpracował na rzecz odbudowy i zwycięstwa polskiej lewicy, na pewno nie jest sojusznikiem Platformy Obywatelskiej. O nominacji Przemysława Gosiewskiego na wicepremiera, Tusk mówi: Polska nie zginie z tego powodu, że tak barwna postać, czasami irytująca, ale przecież o wiele częściej rozweselająca opinię publiczną, jak Przemysław Gosiewski, została premierem. Na pewno nie jest to największa klęska IV RP. Konrad Piasecki: Gościem Kontrwywiadu jest <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-tusk,gsbi,2" title="Donald Tusk" target="_blank">Donald Tusk</a>. Dzień dobry. Jak się spało? Donald Tusk: Dzień dobry. Dobrze. Koło entuzjastów nowego premiera dziś nie śpiewało, że Przemek Gosiewski jest ich najlepszym przyjacielem? Jak zawsze dobrze śpię, nawet w hotelu poselskim, więc nigdy nie się wsłuchuję w nocne odgłosy. Nie jest pan tak wrażliwy, jak pańscy koledzy z Platformy, którzy donosili, że hałasy przeszkadzają im w spaniu? To było ścianę w ścianę, ja mam szczęśliwie spokojnych sąsiadów. Ściana w ścianę, ale jak patrzę na wyczyny Platformy Obywatelskiej w hotelu sejmowym, to czasami się zastanawiam, czy lepiej czasami zaśpiewać, czy zastukać do Sandry Lewandowskiej o trzeciej w nocy? Kwestia gustu. Według pańskiego gustu co lepsze? Ja bym nie pukał. Do Sandry Lewandowskiej? Ja w ogóle jestem spokojny człowiek.