Agnieszka Burzyńska: Podszliwował już pan swój angielski? Wojciech Olejniczak: Szlifuję - oczywiście. To jest ciężka praca, którą powinien każdy wykonać. Agnieszka Burzyńska: A jest pan gotowy na debatę po angielsku z Dariuszem Rosatim - pańskim konkurentem w walce o mandat europosła? Andrzej Stankiewicz: On rzucił panu już taką rękawicę. Wojciech Olejniczak: Akurat nie Dariusz Rosati. Dariusz Rosati był tą osobą, która wielokrotnie namawiała mnie do startu do Parlamentu Europejskiego. Dzisiaj kandydujemy z różnych list, pewnie jakaś rywalizacja jest. Agnieszka Burzyńska: Ale debata po angielsku będzie czy nie? Wojciech Olejniczak: Pamiętajmy o tym, że debatować to trzeba dzisiaj z prawicą - z Michałem Kamińskim z PiS-u i z Platformą Obywatelską, gdzie jest pani Danuta Hübner. Tu są zdecydowane różnice. Agnieszka Burzyńska: Czyli nie podejmuje pan tej rękawicy? Wojciech Olejniczak: Nie. Nie ma takiej potrzeby. Na razie trzeba poczekać, czy lista Dariusza Rosatiego zbierze podpisy i czy się w ogóle zarejestruje, bo na razie czarno to widzę, ale to już nie mój problem. Agnieszka Burzyńska: A co jest pociągającego w Brukseli oprócz muli i pięknej pensji? Wojciech Olejniczak: Nie jadłem w Brukseli muli, ale muszę powiedzieć, że kiedy patrzymy na to, co dzieje się - choćby ostatnio - w Unii Europejskiej na szczycie w Brukseli, to widać, że - jeżeli mówimy o kryzysie, o problemach związanych z kryzysem dla zwykłych obywateli - to tam jest miejsce, gdzie te problemy wszystkie będą rozwiązywane. Agnieszka Burzyńska: Ale naprawdę tam pan widzi swoje miejsce? Andrzej Stankiewicz: Mówi się raczej, że pan ucieka przed Napieralskim. "Napieralski chce wsadzić Olejniczaka na wściekłego ogiera, Olejniczak chyba widzi tandetność tej propozycji". Agnieszka Burzyńska: To recenzja pańskiego startu do europarlamentu by Tomasz Nałęcz. Nie dostrzegł pan tandetności? Wojciech Olejniczak: Ja myślałem od dłuższego czasu o kandydowaniu do europarlamentu w kontekście tych problemów, które borykają dziś Polskę, Europę, świat. Agnieszka Burzyńska: Ale starcie z Hübner, Rosatim może się zakończyć katastrofą dla pana. Wojciech Olejniczak: Spokojnie trzeba do tego wszystkiego podejść. Agnieszka Burzyńska: Ale pan wie, że niektórzy mówią, że pan kopie sobie grób? Wojciech Olejniczak: Mam swoją bazę, jeżeli chodzi o poparcie - nie tylko w Warszawie, ale i w Polsce. Dzisiaj będę robił wszystko, żeby wynik wyborczy lewicy był jak najlepszy. Kilkadziesiąt propozycji w postaci ustaw, które złożyliśmy do laski marszałkowskiej - one są integralnie związane z rozwojem całej Unii Europejskiej, np. równy start edukacyjny młodego pokolenia. Andrzej Stankiewicz: A my znowu z Tomasza Nałęcza. "Ja bardzo lubię Olejniczaka, ale gdyby przyszedł i zapytał: Czyje kompetencje w europarlamencie uważam za większe - jego czy Rosatiego? Odpowiedziałbym: Wojtek! Chyba na łeb upadłeś!". Agnieszka Burzyńska: Zadając takie pytania - to niezbyt miłe, prawda? Wojciech Olejniczak: To jest język Tomasza Nałęcza. Pamiętajmy o tym, że wtedy, kiedy niektórzy politycy wygodnie zasiadali w ławach poselskich bądź w ławach eurodeputowanych, ja jako minister rolnictwa zrobiłem bardzo dużo, żeby zreformować polski system związany z rolnictwem - żeby były dopłaty, fundusze unijne. To jest ta perspektywa, która jest za mną, a przede mną - tak jak powiedziałem - nowe wyzwania związane z rozwojem, funduszami strukturalnymi, funduszami unijnymi. Naprawdę jest co robić. Agnieszka Burzyńska: A kto panu pomoże w kampanii? Aleksander Kwaśniewski pomoże swojemu wychowankowi? Andrzej Stankiewicz: Czy może wybierze Danutę Hübner, która kierowała jego kancelarią? Agnieszka Burzyńska: A może byłego, zaufanego współpracownika Dariusza Rosatiego? Andrzej Stankiewicz: Wszyscy przeciwko sobie startujecie. Przecież to nie jest normalne. Agnieszka Burzyńska: Obłęd? Wojciech Olejniczak: Ja startuję z tego miejsca dokładnie, z którego wyszli Danuta Hübner i Dariusz Rosati. Andrzej Stankiewicz: Czyli oni zdradzili SLD? Wojciech Olejniczak: Nie. Oni odeszli, wybrali inną drogę - mówię tutaj o Lewicy w stosunku do pani Danuty Hübner. Osobami, które namawiały mnie i udzieliły pełnego wsparcia w ostatnich rozmowach, które przed decyzją odbyłem, to na pewno Aleksander Kwaśniewski? Andrzej Stankiewicz: Czyli on zagłosuje na pana? Obiecał: "Zagłosuję na ciebie, pomogę ci w kampanii"? Wojciech Olejniczak: On to nawet publicznie powiedział - to po pierwsze, a po drugie, jego argumenty były jak najbardziej słuszne. Wczoraj rozmawiałem z panem profesorem Belką - byłym premierem, który będzie głosował za granicą, czyli na okręg warszawski, i też powiedział, że zagłosuje. Tego typu głosów jest naprawdę bardzo dużo i ja sobie je bardzo cenię - to mobilizuje mnie do ciężkiej pracy. Agnieszka Burzyńska: A kto ponosi odpowiedzialność za brak jednej wspólnej listy - Napieralski czy Cimoszewicz? Andrzej Stankiewicz: Zdania są podzielone. Wojciech Olejniczak: Zdania są podzielone. Andrzej Stankiewicz: A co pan sądzi? Wojciech Olejniczak: Źle się stało, że do tej jednej listy nie doszło. Myślę, że brakło tutaj doświadczenia w konstruowaniu tej wspólnej listy.