Konrad Piasecki: Pani minister bez ochrony? Julia Pitera: Jestem zdumiona tym materiałem, który się ukazał, ale pan redaktor dał się użyć i to jest jego sumienie. Pan redaktor ja? Czy pan redaktor w "Dzienniku", który pisał o nieoznakowanym <a href="http://www.rmf.fm" target="_blank">radio</a>wozie, który przez całą dobę śledził Julię Piterę i chronił ją przed złymi ludźmi? Pan redaktor z "Dziennika". I na tym zakończmy, bo dla mnie to jest żenująca historia. Nie było ochrony? Nigdy nie występowałam o ochronę i pisał do mnie dziennikarz w tej sprawie. Ja mu odpowiedziałam wyczerpująco na wszystkie pytania. Nie występowała pani, ale może policja przyznała pani tę ochronę bez pani wiedzy i zgody? Nie miałam ochrony i zakończmy ten temat, bo dla mnie to jest żenująca historia. Wedle tego, co pisał "Dziennik", po spaleniu pani samochodu policja przyznała pani taką cichą ochronę, żeby czuła się pani bezpiecznie. Panie redaktorze, "Dziennik" kiedyś pisał, że z Hanną Gronkiewicz-Waltz chodziłam do szkoły. Nie chodziłam. A sprawca podpalenia samochodu złapany? Wie pani coś na ten temat? Nic na ten temat nie wiem. Straszna tajemnica otacza i to spalenie samochodu i tę ochronę. Ja nie mam wglądu do akt i nie mam obyczaju pytać ministra, tak jak to było w poprzednim rządzie, żeby pokazał mi akta, bo jestem żywotnie zainteresowana swoją własną sprawą. Porzućmy ochronę i skupmy się na Pawle Piskorskim, który wraca do polityki. To chyba jak czarny sen Julii Pitery wcielony w życie. Bez przesady. Ja się dość ubawiłam, bo tamte władze są fajne. Skarbnikiem został Robert Smokutnowicz, poszedł do władz również pan Artymowski, pan Białecki, chyba pan Potapowicz. Krótko mówiąc odradza się to środowisko. Układ Warszawski się odradza w Stronnictwie Demokratycznym? Nie. Też uważam, że na to szkoda czasu. Paweł Piskorski reaktywuje Stronnictwo Demokratyczne. Mówi, że będzie tworzył alternatywę dla PiS i PO. Mówi tak: "Jestem czysty. Nikt mi niczego nie udowodnił. Niech wszyscy ci, którzy mi coś zarzucali, mnie teraz przeproszą". Jedną z tych osób, które coś mu zarzucali, była pani. Przeprosi pani Piskorskiego? Tak się wesoło stało, że ja akurat nie zarzucałam mu rzeczy, o których pisały gazety. Ale mówiła pani o patologii, o korupcji, o związkach z przestępczością zorganizowaną. Mówiłam o patologii w Warszawie i wskazywałam elementy zarządzania. To była m.in. spółka Złote Tarasy. Niech ktoś powie, że było wszystko w porządku z tym gruntem, który tam był. Parę rzeczy możemy sobie wymienić. Kontakt z mafią pruszkowską, z poderżniętym gardłem, czyli czyj kontakt? Bogdan Tyszkiewicz. Nie wiem, czy pan pamięta. Pamiętam, rzeczywiście zakończył życie w smutnych okolicznościach. On był kontaktem między mafią pruszkowską a władzami Warszawy? Oczywiście. O tym pisał pan Pytlakowski z "Polityki" . Dość dokładnie opisał cały kontekst funkcjonowania pana Tyszkiewicza. I z tego powodu Paweł Piskorski może dziś mówić, że nikt mu niczego nie udowodnił? Z całą pewnością również z tego powodu umorzono parę wątków. Uważa pani, ze Paweł Piskorski może dzisiaj powiedzieć: "Jestem moralnie czysty i mogę wracać do polityki"? Ja akurat mam parę ciekawszych zajęć niż zajmowanie się Pawłem Piskorskim. A nie żałuje pani, że jego nie ma już z Wami? Chyba lepiej Piskorskiego mieć obok siebie niż przeciwko sobie? Wydaje mi się, że Platforma ma się nieźle. W sondażach funkcjonuje nieźle. Poparcie społeczne ma duże. Wykonuje kawał solidnej roboty. Paweł Piskorski nie jest problemem polskiej polityki, żeby zamiast zajmować się państwem, zajmować się nim. On twierdzi, że to pani jest problemem, bo mówi: "Na razie Pitera uśmiecha się i przymila do Donalda Tuska i Grzegorza Schetyny. Ale kiedy to będzie dla niej korzystne, pierwsza wbije im nóż w plecy". Już mi się słabo zrobiło, ale ten antyczny kupiony u antykwariusza, który zszedł z tego świata? Na razie wbiła by pani Piskorskiemu? Nie, panie redaktorze.