- Przejrzałem umowę. Mówi, że należy jedynie zasięgnąć opinii drugiej strony - tłumaczy Tomasz Nałęcz.- Prezydent zawsze uważał, że upamiętnienie Smoleńska jest potrzebne - zapowiada, pytany o budowę pomnika smoleńskiego. Gość Konrada Piaseckiego wyjaśnia, że "prezydent nie będzie jednoosobowym jury", więc jeśli chodzi o wygląd monumentu i lokalizację, to "rozstrzygająca będzie wola rodzin". Przeczytaj cały wywiad. Konrad Piasecki: Czy Kraków, panie profesorze, powinien zgodzić się na pomnik Rosjan "zamęczonych w polskich obozach śmierci"?Tomasz Nałęcz: - To jest suwerenna decyzja władz samorządowych Krakowa. Ale można odmówić budowy tego pomnika czy nie? - Ależ oczywiście, że tak. Jest gospodarz każdego miejsca w Krakowie. Nie jest tak, że polsko-rosyjska umowa jakoś wiąże Krakowowi ręce? - Nie, nie. Świeżo umowę przeczytałem jeszcze wczoraj po raz kolejny. Ta umowa mówi tylko o tym, że należy zasięgnąć opinii drugiej strony. I tak jak Rosjanie chcą takimi miejscami u siebie zadysponować, też muszą tylko zapytać stronę polską o opinię. Podobnie jest ze stroną polską. Czyli, pan jako człowiek usadowiony w tych sprawach, mówi Krakowowi: możecie powiedzieć "nie" Rosjanom. - Ja nawet mojemu przyjacielowi Jackowi Majchrowskiemu mówię więcej: panie prezydencie, pan też jest zawodowcem. Pan wie... zresztą <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-majchrowski,gsbi,2063" title="Jacek Majchrowski" target="_blank">Jacek Majchrowski</a> to mówi. Ja powtarzam za nim: żaden naród pomników najeźdźcom nie stawia. Proszę poszukać w Rosji pomników Wielkiej Armii Napoleońskiej, pomników Wehrmachtu... To byli w '20 roku najeźdźcy. A jak to było z tym "zamęczeniem w polskich obozach śmierci"? To jest absolutne, od początku do końca czyste kłamstwo historyczne rosyjskie? Proszę nawet z przymrużeniem oka - bo pan jest przecież z profesjonalistą - nie mówić o zamęczeniu. Wie pan, że w historiografii rosyjskiej to jest powtarzający się motyw. - Dzisiaj znamy archiwalne kulisy tego kłamstwa. Wymyśliła to sowiecka propaganda w końcówce lat 80. ubiegłego wieku, szukając przykrywki dla zamiaru ujawnienia prawdy o Katyniu. Zbrodnia na zbrodnię. Zrobiono to bardzo cyniczne. Rzeczywiście kilkanaście osób z tych kilkudziesięciu tysięcy jeńców armii sowieckiej, którzy dostali się do niewoli w '19 i '20 roku zmarło w obozach. Ale śmiertelność wtedy była ogromna. Możemy też nie przywracać pomnika Braterstwa Broni? Czyli słynnych Czterech Śpiących, którzy zniknęli chwilowo z Pragi, ale mają wrócić? - Tak, jak Rada Miasta Krakowa i prezydent Majchrowski jest gospodarzem Krakowa, podobnie Rada Warszawy i pani Gronkiewicz-Waltz jest gospodarzem Warszawy.Ale prezydent Warszawy ma jakiś kłopot z powiedzeniem wprost, że nie zamierza przywrócić tego pomnika.- Nie mam wątpliwości, że w świetle tej umowy, oczywiście zwracając się wcześniej o opinię do strony rosyjskiej, jest bardzo godne miejsce w Warszawie na ten monument - na cmentarzu żołnierzy radzieckich przy Żwirki i Wigury.I pan też uważa, że ten pomnik powinien trafić na Żwirki i Wigury.- Bardzo słusznie, bo przecież o jakiej wdzięczności dla armii sowieckiej z roku '44 czy '45 możemy mówić? Pozostając w klimacie pomnikowym - czy prezydent stał się zwolennikiem budowy pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej?- Nie musiał się stawać.Do tej pory wypowiadał się na ten temat powściągliwie - że mamy już jeden pomnik na Powązkach, że tu władze Warszawy, że lud Warszawy powinien zdecydować - a tu nagle widzę jakąś ofensywę prezydenta.- Nie, tu nie ma mowy o żadnej ofensywie, jest rzeczywiście list kilkudziesięciu rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej do prezydenta o wsparcie ich działań, z prośbą o spotkanie i takie spotkanie będzie.I prezydent będzie wspierał ten pomysł, tę ideę?- Poczekajmy na to spotkanie, ale jestem przekonany, że tak. Prezydent zawsze uważał, że to upamiętnienie jest potrzebne, tylko prezydent zawsze mówił: zróbmy to tak, żeby to ludzi nie dzieliło, oddzielmy to od polityki, nie czyńmy to ofensywą żadnego obozu politycznego. Akurat bardzo dokładnie to śledzę, wielokrotnie wypowiadałem się w tej sprawie, od paru ładnych już lat.Ale te wątpliwości - czy warszawiacy się zgodzą, czy nie za dużo pomników, czy ten na Powązkach nie wystarczy, gdzie postawić ten pomnik - już są nieaktualne? Obóz polityczny Platformy, także prezydenta, takie wątpliwości zawsze zgłaszał. - Jestem przekonany, że jeśli warszawiacy zobaczą, iż to jest idea wspólnotowa, że to nie jest wojna jednego obozu politycznego z drugim, to zrozumieją sens takiego upamiętnienia. Każdy z warszawiaków ma kogoś, kogo bardzo ceni wśród tych osób, które zginęły pod Smoleńskiem. Każdy będzie pod ten pomnik mógł przyjść i pomyśleć. Jeden ciepło o prezydencie Kaczyńskim, drugi bardzo ciepło o Jurku Szmajdzińskim czy Andrzeju Przewoźniku. Bo rozumiem, że o taki pomnik chodzi. Prezydent ma pomysł, gdzie ten pomnik mógłby powstać - Krakowskie Przedmieście to jest dobre miejsce?- Nie, tutaj prezydent w tej sprawie może tylko pomagać, rozstrzygająca będzie wola rodzin i oczywiście decyzja władz Warszawy.Co do formy rozumiem też? Czy pomnik świateł, bo też był taki pomysł - wyglądał całkiem ciekawie.- Na pewno prezydent nie będzie sobie uzurpował bycia jednoosobowym jury, jeśli chodzi o wymiar artystyczny tego przedsięwzięcia, które oczywiście i taki wymiar będzie miało.Ale uważa pan, że w piątą rocznicę możemy już ten pomniki zobaczyć, a przynajmniej wmurować kamień węgielny pod ten pomnik?- Tego nie wiem, czy nawet przy dobrej woli wszystkich osób takie tempo jest możliwe, ale jestem przekonany, że możemy za kilka miesięcy, a to jest właśnie kwestia tej piątek rocznicy tego dramatycznego wydarzenia, że możemy być już znacznie dalej na tej drodze niż dzisiaj w naszej rozmowie.I <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-11-listopada,gsbi,1464" title="11 listopada" target="_blank">11 listopada</a> tradycyjnie prezydencki marsz? Znowu? - Tak. Już po raz trzeci. Wszystkich zapraszamy. Będą dodatkowe atrakcje, nie tylko czołg weteran z Afganistanu, znaczy weteran wojny '20 roku, będzie jechał.Ale tradycyjny pomysł od Dmowskiego do Piłsudskiego, od pałacu do pałacu...- Będzie jeszcze super atrakcja jedna, zwłaszcza dla sympatyków starych samochodów, bo będzie obok czołgów jechał samochód przeznaczony dla Piłsudskiego z lat 30. Myślałem, że może prezydent na kasztance pojedzie jakiejś? Znaczy nie na tej słynnej Kasztance, ale jakiejś. Nie wiem, jak prezydent z umiejętnościami jeździeckimi.- Prezydent na kasztance? Pan sobie wyobraża tych prześmiewców, którzy by w ten sposób komentowali stan polskiej armii?Też się uśmiechnąłem do tego obrazu, ale przyzna pan, że coś w takich obrazach jest.- Prezydent jest zwolennikiem nowoczesnego uzbrojenia, więc... Kocha zwierzęta.Kasztanka już do maneżu.- Zwierzchnik sił zbrojnych na kasztance to nie byłaby reklama polskiej armii.A zaproszenia dostaną wszyscy od Giertycha do Palikota i od Kaczyńskiego po Kopacz?- Zawsze wszyscy dostają zaproszenia. Przede wszystkim bardzo serdecznie zostanie zaproszony, jak zawsze, pan prezes Kaczyński.Jak zawsze? I jak zawsze będzie 11 listopada w Krakowie.- Nie, dopiero od dwóch lat jest w Krakowie.A czy ten 11 listopada to nie będzie przypadkiem dobry dzień na ogłoszenie tego, że prezydent zamierza walczyć o reelekcję?- Nie, prezydent już o tej sprawie powiedział. Że czeka, ale kiedyś musi to ogłosić, bo rozumiem, że pan i ja nie mamy żadnych wątpliwości, że o tę reelekcję walczyć będzie?- Wie pan, widzimy to ogromne zaufanie do prezydenta, było by dziwne, żeby prezydent z takim zaufaniem, który ma szansę na ubieganie się o ponowny wybór, nie czuł zachęty w tym wielkim zaufaniu, ale prezydent, wyraźnie powiedział kilka dni temu, oficjalnie: jeśli podejmę taką decyzję to będę ostatnim kandydatem, który się zgłosi.Bo jak na człowieka, który zamierza startować, dziwię się trochę zadrażnieniu stosunków z własnym obozem politycznym, a zwłaszcza z nowym szefem doradców pani premier. Ciągłe powtarzanie, że Rostowski nie miał kwalifikacji na szefa MSZ-u - zastanawiające.- Panie redaktorze, proszę nie krytykować polityka za szczerość. Prezydent też o tym bardzo szczerze powiedział. Był zwolennikiem i to takim twardym zwolennikiem, kontynuacji w MSZ, zabiegał o to, żeby pan minister Sikorski został na swoim miejscu w MSZ, więc trochę na siłę, starając się znaleźć jakiś mankament w człowieku, który ma mnóstwo zalet, znalazł ten brak doświadczenia dyplomatycznego, bo rzeczywiście dyplomatą do tej pory pan Rostowski nie był.No tak, ale doświadczenie na salonach międzynarodowych jakieś tam ma, przyzna pan?- Ależ zgoda, proszę zwrócić uwagę, że ci, którzy obsadzają prezydenta w roli promotora kandydatury, zresztą bardzo dobrej, pana ministra Schetyny, nie dostrzegają, że ten znaleziony trochę na siłę argument w przypadku pana Rostowskiego, ugodził też jak w tył głowy wojewody, pana ministra Schetynę. Rozumiem, że za rządem bez Rostowskiego prezydent stoi murem?- Ależ prezydent jest też bardzo wysokiego zdania o panu byłym premierze profesorze Rostowskim. Chciał tylko kontynuacji, więc w ramach przekonywania do idei kontynuacji...... zanadto skrytykował Rostowskiego, a potem już mu nie wypadało się wycofać.- Bardzo pan to trafnie powiedział.