Według posła PiS-u, piątkowe orędzie premiera to tylko ściema i lukier. To Lech Kaczyński porusza prawdziwe problemy - dodał. Konrad Piasecki: Nasz premier naszym prezydentem - mówią Polacy. Jakoś nie udaje się panu wygasić narodowej miłości do Donalda Tuska panie pośle? Jacek Kurski: Bo jeszcze nie jestem odpowiedzialny za wygaszanie narodowej miłości Donalda Tuska. Poza tym jest jeszcze wiele okrążeń do mety. Myślę, że Donald Tusk zdąży dobrze dać się poznać naszemu społeczeństwu do roku 2010, kiedy będzie walka o prezydenturę. Na razie obiecuje solidarność pokoleń, ciepłe posiłki, komputery, boiska dla dzieci. Myśli pan, że to piątkowe orędzie było kolejnym krokiem ku wzmacnianiu miłości? Myślę, że było kolejnym krokiem PR-u, wazeliny i lukru, który w oczywisty sposób ignoruje realne problemy Polaków. Dzisiaj traumatycznym problemem Polaków jest wielki, drastyczny wzrost kosztów utrzymania. Zamiast obiecywanego w kampanii wzrostu płac dla sfery budżetowej, dla lekarzy, dla pielęgniarek, nauczycieli, celników i policjantów mamy wzrost, ale niestety cen utrzymania, straszliwy wzrost cen żywności i w ogóle inflacji, cen kredytów hipotecznych, prądu, gazu, benzyny itd. Miało się żyć lepiej wszystkim, a tymczasem żyje się tylko niektórym, a całej reszcie się tylko obiecuje. Z tego co pamiętam policjanci, nauczyciele i służba zdrowia też jakieś podwyżki dostali, więc nie jest tak źle. Ale mniejsze niż wzrost kosztów utrzymania i mniejsze niż podwyżki w czasach Jarosława Kaczyńskiego. Jak do tej pory Donald Tusk obiecuje i obiecuje. "Nikt ci tyle nie da, ile ci Donald Tusk obieca", ale nie sądzę, żeby ludzie dali się na to nabrać za dwa lata. Jeszcze muzyczka na tym stateczku pięknie przygrywa, jeszcze jest milutko, a zderzenie z górą lodową - czyli realnymi problemami Polaków - już wkrótce. Smak zimnej, słonej wody niedługo da się poznać Donaldowi Tuskowi. Może to będzie luty przyszłego roku, może kwiecień, może za pół roku, może za rok, ale na pewno. Tak się bujać w obłokach po prostu nie da. Wystąpienie Donalda Tuska produkowała ta sama firma, która produkuje Kiepskich. Lepiej wypadło, niż gdyby produkowała je telewizja publiczna? Nie wiem, czy lepiej, czy gorzej. Telewizja też potrafi bardzo ładnie produkować. Wszystko zależy od pomysłów scenarzystów i reżyserów. Tutaj pewnym nieporozumieniem - bo może skandalem to za dużo powiedziane - takim rysem charakterystycznym Platformy jest korzystanie z usług firmy prywatnej, w sytuacji kiedy jest telewizja publiczna, z usług której należało w oczywisty sposób korzystać. Ale jak pan korzystał z usług telewizji publicznej, prezydent korzystał ostatnio z usług telewizji publicznej, to wyszło jak wyszło. Prezydent powiedział panu, że powinien pan dokonać introspekcji. Może więc lepiej czasami wziąć firmę zewnętrzną? Co wyszło jak wyszło? Po pierwsze wzięcie firmy zewnętrznej, kiedy jest telewizja publiczna, to jest tak jak latać Lufthansą zamiast LOT-em. Jest pewna narodowa instytucja, dobro wspólne, z którego premier, czyli najbardziej publiczna obok prezydenta postać w Polsce, powinien korzystać. To jest takie mruganie, że trzeba dać prywatnemu zarobić przy każdej okazji. Ja się z tym nie zgadzam. Czyli powinien tylko telewizję publiczną tylko LOT, tylko polskie samochody? Telewizja publiczna jest po prostu do dyspozycji, a firmie prywatnej trzeba ekstra płacić. Ja nie wiem, jak ten wydatek w Kancelarii Premiera zostanie zakwalifikowany, ale to jest ekstra wydatek, którego można było uniknąć. Premier wygłasza orędzie, a prezydent chodzi na randki, całuje żonę, świętuje rocznicę. Co się dzieje z Lechem Kaczyńskim? Bardzo dobrze. Kochający mąż. 30 rocznica ślubu, dał się podpatrzeć nawet tabloidom. Nawet dwóm. To buty Aleksandra Kwaśniewskiego. Od czas do czasu można, byle z tym nie przesadzić. Takie chwilowe ocieplenie jest być może zapowiedzią trwalszego ocieplenia. Jeśli chodzi o porównywanie tych obydwu orędzi, to powiem, że za tydzień pan nawet nie będzie pamiętał, co było w orędziu Donalda Tuska, natomiast wszyscy będą pamiętać, że był lukier i pic, który zacznie ludzi denerwować już po kilku miesiącach. Na razie jest jeszcze euforia powyborcza. Ale za parę miesięcy to prześlizgiwanie się zacznie ludzi strasznie denerwować.