Posłuchaj Kontrwywiadu: Konrad Piasecki: Na nikogo nie można liczyć. Nawet Jarosław Kaczyński wzywa do głosowania na Platformę. Michał Kamiński: Takie zabawne przejęzyczenie może się zdarzyć każdemu. Rozczarował się pan prezesem? Zaręczam pana, że prezes Jarosław Kaczyński wzywa do głosowania na Prawo i Sprawiedliwość. Przysięgam. Gdzie twardy kręgosłup partyjny, jak już nawet prezes nie wierzy w zwycięstwo? Wszyscy wierzymy w zwycięstwo i powiem panu szczerze, że taka zabawna wpadka w żadnym stopniu nas nie dezintegruje. Nie załamuje Michała Kamińskiego - kandydata z Warszawy? Nie załamuje. Myślę, że ta kampania dopiero się zaczyna. Padły dopiero pierwsze strzały, jeżeli można takiej wojennej retoryki użyć, chociaż wolałbym jej nie używać. Idziemy do przodu. Jestem przekonany, że Prawo i Sprawiedliwość zdobędzie dobry wynik w tych wyborach. Padają pierwsze strzały i padają pierwsze sondaże: Kamiński - 18 proc., Poncyliusz - 11 proc., Hübner - 39 proc. Stołeczne sondaże niespecjalnie dla pana łaskawe? Wie pan, zobaczymy. Wybory wygrywa się nie w sondażach. Obejrzyj Kontrwywiad: A przy urnach? Przy urnach. Ja w poprzednich wyborach, jak startowałem do Parlamentu Europejskiego, na początku słyszałem, że są małe szanse, a w rezultacie zdobyłem 100 tysięcy głosów w Warszawie, chociaż rzeczywiście muszę ciężko pracować w kampanii. Skoro prezes wzywa do głosowania na Platformę, to przynajmniej kandydaci na europosłów muszą ciężko pracować. Prezes wzywa do głosowania na Prawo i Sprawiedliwość, panie redaktorze. Panie pośle, panie do niedawna prezydencki ministrze, gdyby pan był w Pałacu Prezydenckim, prezydent też tak łatwo zrezygnowałby z wyjazdu do Pragi? Myślę, że tak. Teraz mamy okres, w którym prezydent powiedział wyraźnie, że nie chce kolejnych awantur z rządem. Ale dlaczego akurat w tym okresie nie chce awantur z rządem? Nigdy nie chciał tych awantur. Ale w tym okresie jakoś szczególnie? Problem polega na tym, że skoro pan minister Sikorski mówi tyle o sukcesie Partnerstwa Wschodniego - o nim tam będzie mowa na forum praskim, to po co doprowadzać do sytuacji jakiś niesnasek. Ale pan też byłby takim gołąbkiem pokoju, który by namawiał do nieczynienia niesnasek? Tak. Dokładnie tak. To po co się w takim razie było upierać przy poprzednich szczytach, że prezydent musi wyjechać? Ponieważ konstytucja stanowi, że prezydent współodpowiada za politykę zagraniczną. No tak, ale na ten szczyt prezydent nie jedzie i świat nie zamarł jakoś z tego powodu, chyba że pan widział ludzi, żeby obijali się o ściany. Też nic się nie stało w sytuacjach, kiedy prezydent jeździł na szczyty. Podkreślam - zawsze chcieliśmy, żeby to było przedmiotem konsensusu pomiędzy prezydentem a premierem, aby tak dobierać delegacje, byśmy grali skutecznie, dobrze dla Polski. Wtedy, kiedy prezydent był razem z premierem na szczytach, udawało się skutecznie realizować polskie sprawy. Ale teraz wszystkie wojny z rządem prezydent będzie oddawał walkowerem, bo tę oddał? Nie. Nie oddał walkowerem. Ja mam wrażenie, jakby pan miał pretensje do mnie o to, że prezydent nie jedzie do Pragi. Przy czym jestem prawie przekonany, że gdyby prezydent jechał do Pragi, to miałby pan pretensje o to, że on jedzie. Ale ja nie mam do pana pretensji. Ja pytam, a pytam tonem atakującym, może. W związku z czym chcę powiedzieć, że prezydent zawsze wykazywał dobrą wolę i zawsze apelował o to, by z jednej strony szanować konstytucję, a z drugiej strony budować konsensus wobec polskiej polityki zagranicznej. W sprawie Anny Fotygi też wykaże dobrą wolę i nie będzie się upierał, żeby została ambasadorem? Ale dlaczego miała by Anna Fotyga nie zostać ambasadorem? Rząd mówi, że już mu się nie podoba Anna Fotyga po tym, jak zakwestionowała jego politykę zagraniczną. Pani Anna Fotyga została zgłoszona na skutek umowy między panem premierem i panem prezydentem. Przeszła pozytywnie - co warto podkreślić - procedurę w komisji spraw zagranicznych. Ale dzisiaj posłowie mówią, że się pomylili. To jest niepoważne w oczywisty sposób. W komisji spraw zagranicznych siedzą ludzie rozsądni i chyba wiedzą, na kogo głosują. A uważa pan, że jeśli Anna Fotyga nie wyjedzie, powinna być pomszczona? W ogóle nie lubię tego typu retoryki. To jest retoryka wojenna, która nie jest Polsce potrzebna. Może nie jest potrzebna, ale wojnę mamy. Anna Fotyga jest dobrym - zaręczam panu - naprawdę dobrym kandydatem na ambasadora przy Organizacji Narodów Zjednoczonych.