Kaczmarek podkreślił w Kontrwywiadzie RMF FM, że same więzienia to jeszcze nie przestępstwo. Więcej powiedzieć nie chciał, zapowiedział, że odpowie na wszystkie pytania prokuratorów. Konrad Piasecki: Pan, Ziobro, Wassermann i generał Nowek. Pamięta pan to spotkanie? Janusz Kaczmarek: Pierwsza rzecz, to nie było żadnego tajnego spotkania. Tajne spotkania to takie, które odbywają się w kancelarii tajnej. To było w gabinecie Zbigniewa Wassermanna. On był zdaje się bardzo dobrze monitorowany i chroniony. Gabinet Zbigniewa Wassermanna jest gabinetem, który jest w kancelarii premiera. To było w pierwszych miesiącach działania rządu Marcinkiewicza? Ale o czym mówimy panie redaktorze? O spotkaniu, które było. Czwórka mężczyzn: Janusz Kaczmarek i Zbigniewowie - Ziobro, Wassermann i Nowek. Było takie spotkanie i tyle tylko mogę w tym zakresie powiedzieć. Czy Zbigniew Nowek przedstawiał podczas tego spotkania dokumenty na temat więzień CIA? Wchodzimy w materię, w której mowa publicznie o tego typu rzeczach, zaprzeczanie czy też potwierdzanie jest w moim zakresie nieuprawniona. Na tym niestety musimy poprzestać. Wiele lat byłem prokuratorem i stara recydywa twierdziła, że usta się otwiera tylko wtedy, kiedy jeść dają. "Gdy Ziobro i Kaczmarek zobaczyli dokument na temat więzień CIA nastąpiła konsternacja. Zdenerwowany Ziobro pytał Wassermanna, po co mu tę notatkę pokazał. Nowek uspokajał, że nikt nie pokwitował faktu, iż zapoznaje się z tajnymi dokumentami" - tak prasa rekonstruuje dzisiaj przebieg tej narady. Jest pan bardzo dobrym dziennikarzem, cytuje pan prasę, ma pan do tego pełne prawo. Ja natomiast w tym zakresie nie mogę w żaden sposób mówić publicznie. Z mediów też wiem, że prowadzone jest postępowanie przygotowawcze w ramach prokuratury krajowej i ta jak sądzę zbiera materiał dowodowy. Ale cofnijmy się jeszcze w czasie do tego spotkania i tego co działo się wokół niego. Czy gdyby rzeczywiście więzienia CIA były w Polsce, czy to by było przestępstwo? Mówimy w sposób zupełnie hipotetyczny i abstrakcyjny. Uważam, że same więzienia jako takie, jeżeli nie było tam jakiegokolwiek znęcania się, torturowania, to usytuowanie ich tutaj nie ma charakteru przestępczego. Czy gdyby posiadł pan wiedzę, że takie więzienia były, wszcząłby pan jako prokurator śledztwo? Wchodzimy już w coś, co ktoś może odczytywać jako element nie abstrakcji, ale element czegoś, co mogło się zdarzyć, czy się zdarzyło. Pytanie jest proste. Czy gdyby prokurator krajowy posiadł wiedzę, że były w Polsce więzienia CIA, czy wszcząłby wtedy śledztwo czy nie? Żeby mówić o przestępstwie, to muszą być znamiona tego przestępstwa. Żeby wszcząć postępowanie, musi być uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. W związku z powyższym, musimy mieć do czynienia z czymś, co by się potwierdziło, że były jakieś znęcania, były jakieś tortury, było nieprawne działania. Wówczas jeżeli takie nieprawne działanie by było, to powinno być śledztwo. Po tym spotkaniu, ani podczas całego urzędowania jako prokurator krajowy pan takiej wiedzy nie miał? Wchodzimy w tym momencie już nie w abstrakcję, tylko odnosimy się do czegoś co było, bądź nie było. Ale po tym spotkaniu było jakieś śledztwo, czy nie było? Nic mi na ten temat nie wiadomo. Uważa pan, że to jest błąd, że wtedy śledztwa nie było, czy nie? Żeby wszczynać śledztwo musi być uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. Po tym spotkaniu takiego przekonania nie było? Niezależnie od powyższego w prokuraturze krajowej były poszczególne piony i każda z tych osób, które kierowały tym pionem ponosiły odpowiedzialność za dany pion. Czy może pan o sobie powiedzieć: "Tak. Znam prawdę o CIA w Polsce"? Niestety nie znam tej prawdy. A czy uważa pan, że polski rząd w ogóle taką wiedzą dysponuje? Trudno mi powiedzieć, czy polski rząd były, obecny taką wiedzą dysponuje.