Konrad Piasecki: Wicepremier, minister spraw wewnętrznych, który w rankingu ministerialnej popularności zajął które miejsce? Grzegorz Schetyna: Nie znam rankingu. Jedenaste. "Wprost" opublikował badania Pentora. Niedobrze, bardzo słabo. Jedenaste miejsce wicepremiera, ministra spraw wewnętrznych. Taki potężny resort. To nie kwestia popularności, ale skuteczności. Rząd nie jest od popularności, tylko od podejmowania decyzji, też trudnych. Przeżyje pan to jedenaste miejsce? Ja wiele przeżyję, a tym się nie przejmuję. Myślę, że ważne są tak naprawdę dwa rankingi: ranking popularności czy akceptacji dla rządu, dla jego polityki i ranking premiera, który jest zawsze twarzą i liderem rządu. To, żeby pana dobić jeszcze jedna informacja. W ogóle pana nie ma w rankingu najseksowniejszych Polaków. To rzeczywiście się przestraszyłem. Politycy powinni walczyć o to, żeby się odnajdywać w rankingach popularności politycznej a nie innej. To teraz bardziej poważnie. Jak pan myśli, dlaczego Radek Sikorski ma taką wysoką popularność, bo on jest tam niezagrożony zupełnie, na pierwszym miejscu. Na pewno jest takim jasnym punktem tego rządu. Polityka zagraniczna jest bardzo mocno opisywana, także przez media. Jest także na pierwszej linii frontu w ostatnich tygodniach. Walczy z prezydentem. Może kluczem do jego sukcesu jest ta walka z prezydentem? Bo Radek Sikorski co i rusz wychodzi ze szczytów. Mówi co prawda, że nikt go nie prześcignie w szacunku dla prezydenta, ale demonstruje oburzenie. Polityka zagraniczna jest takim miejscem, czy taką strefą, która generuje dużo emocji między kancelarią prezydenta a premiera. Jest tutaj Radosław Sikorski, więc siłą rzeczy jest popularny, bo dużo się o nim mówi. Ale teraz pan będzie generował problemy między premierem a prezydentem, czy między rządem a prezydentem. Koniec z ochroną dla Fatygi i Łopińskiego, czyli szefowej kancelarii prezydenta i szefa prezydenckiego gabinetu. To taka mała koabitacyjna złośliwostka panie premierze? To jest głębszy problem. To jest problem władzy. To jest problem jej postrzegania, to jest problem w ogóle tego wszystkiego co wiąże się z ochroną, z bizantyjskim sposobem sprawowania tej władzy. Odbierając im ochronę kończy pan z Bizancjum? Czy z noszeniem siatek za Anną Fotygą? Mówiłem od początku, że sprawy ochrony oficerów BOR-u będziemy bardzo gruntownie przeglądać. W pełny sposób zaczęliśmy ją ograniczać najpierw od siebie. Ograniczyliśmy ją w przypadku ministrów. Zaczęliśmy to w bardzo poważny sposób w porównaniu do poprzedniego rządu.