Konrad Piasecki: Strach zajrzał Wam w oczy? Rafał Grupiński, szef klubu Platformy Obywatelskiej: - Nie jesteśmy bojaźliwi. Ale wygląda na to, że to początek końca, a na pewno wielkiej równi pochyłej, na którą weszła Platforma. - Nie, nie jest to początek końca. Chcę zwrócić uwagę, że w ostatnich badaniach Platforma ma 32 procent, 34 ma PiS. To jest poparcie, które nie jest niskie. Ostatni raz takie przecięcie sondaży mieliśmy w 2007 roku. Tak źle z sondażami, tak źle z ocenami rządu nie było od sześciu lat. - Rzeczywiście, w 2007 roku w wakacje było takie przecięcie, ale potem wygraliśmy wybory, więc proszę też o tym pamiętać. Jesteśmy partią zmobilizowaną do tego, żeby walczyć o przyszłe zwycięstwo, ale oczywiście, nie wolno lekceważyć żadnych problemów ani kłopotów. Przyzna pan, że tych kłopotów i problemów, wpadek, niedopatrzeń, błędów i konfliktów mnóstwo ostatnio. - Kilka rzeczywiście takich kłopotów ostatnio odnotowaliśmy, ale mnóstwo to nie jest na razie. Poza merytorycznymi jeszcze personalne: Mucha, Nowak, Jarmuziewicz, Budzanowski, Oliwa - ciągle się coś dzieje i ciężko powiedzieć, że można odnieść wrażenie, iż premier nad tym wszystkim panuje. - Jak pan redaktor wie i wszyscy słuchacze, premier reaguje na to i dokonywane były zmiany ostatnio w rządzie, dwie poważne zmiany. To są właściwe reakcje na ewentualne kwestie, które wymykają się czasem spod kontroli. Dobrze. Z ręką na sercu pan powie: "Tusk panuje nad rządem i sytuacją polityczną"? - Tusk panuje nad rządem, a my jako Platforma, jako partia, musimy go w takiej sytuacji szczególnie silnie wspierać. Po co go wspierać, skoro panuje nad wszystkim? - Panie redaktorze, jeśli są liczne kwestie podnoszone przez media, opisywane jako słabości, np. poszczególnych ministrów, to rozstrzygnięcia są wtedy zawsze w rękach prezesa Rady Ministrów, czyli premiera. Jeśli mamy do czynienia z pewnego rodzaju eskalacją opisów o początku końca, jak pan to nazwał i tym sympatycznym żywiołem publicystycznym, który już wieszczy, że 30-procentowa partia w zasadzie przestaje powoli istnieć, no to wtedy trzeba zadawać temu jednak pewien kłam. Tylko wie pan, żywioł publicystyczny widział przypadki Leszka Millera, który też miał dobre sondaże, wygrywał wybory, a potem przegrał sromotnie. Jerzego Buzka, który miał świetne sondaże, a potem nie wszedł do parlamentu. To wszystko już było. I my dziennikarze, czy my publicyści widzimy, że to się może powtórzyć. - Ma pan redaktor w tym sensie rację, że nam nie wolno lekceważyć żadnego takiego sygnału ani żadnej krytyki. Jesteśmy od tego partią obywatelską, żeby reagować na każdy taki głos. I ja osobiście, kiedy rozmawiam z ludźmi, słyszę wiele głosów niepokoju od naszych zwolenników, od członków PO, że trzeba zmienić nasz sposób działania i trzeba to robić. A warto porzucić politykę ciepłej wody w kranie? - Polityka ciepłej wody w kranie jest zawsze istotna z punktu wiedzenia tego, kto ten kran w mieszkaniu ma. Natomiast w sprawach najważniejszych, patrząc z punktu widzenia tego kryzysu europejskiego, to trzeba także podejmować ważne i trudne decyzje. Tak jak my podjęliśmy w sprawie wydłużenia wieku przechodzenia na emeryturę. I warto iść dalej, warto snuć projekty reform, rzucać nowe idee, rzucać nowe projekty, czy już tylko łagodnie i spokojnie doprowadzić do końca kadencji? - Moim zdaniem, jeśli pan premier mówi - jego rzecznik zresztą to potwierdza - o głębokiej rekonstrukcji rządu za jakiś czas, to ta zmiana musi tez być połączona z nowym otwarciem, nowym etapem programowym działań rządu i PO zarazem. Inaczej same, czyste, personalne ruchy nie mają sensu. Każda zmiana personalna dzisiaj, po tych kłopotach, które mieliśmy, musi się wiązać z konkretnymi zadaniami dla tych osób. A co by pan wpisał do tego nowego programu? - Jest bardzo wiele rzeczy, które powinniśmy w tej chwili zrobić...Trzy podstawowe?- Gospodarka jest tutaj najważniejsza, czyli skupianie się na zmniejszaniu mitręgi takiej biurokratycznej, upraszczanie przepisów i to staramy się robić. powstała komisja deregulacyjna w Sejmie i ona powinna się tym zająć. To jest kwestia moim zdaniem istotna dokończenia tych rzeczy, które założyliśmy w pierwszym i drugim expose premiera, bo kilka tematów jeszcze pozostaje otwartych...Np. reforma emerytur górniczych...- Na przykład. To jest wreszcie kwestia moim zdaniem niezwykle istotna, to jest kwestia pewnych rzeczy wpływających na życie każdego z nas, mianowicie kwestia rynku pracy. Bo głównym lękiem dzisiaj, głównym powodem niezadowolenia jest strach przed ewentualnym wzrostem bezrobocia. I tutaj te działania, które mają zmienić system funkcjonowania Urzędów Pracy jest niezwykle ważny. Ale to się akurat dzieje. Hasło "Schetyna do rządu" - podoba się panu? - To jest ciekawe hasło... Jarosława Gowina. - To jest interesujące oczywiście. Ale to byłby pomysł na poprawienie sytuacji? - Trzeba powiedzieć tak, że politykę jednak uprawiają konkretni ludzi, konkretne osoby i bardzo wiele zależy od tego, jacy to są ludzie. Natomiast, to pan premier decyduje o składzie rządu i dzisiaj takiego tematu "Schetyna w rządzie" nie ma. Przynajmniej nie istnieje oficjalnie. No, ale jest w słowach Jarosława Gowina wypowiedzianych w sobotę w tym studiu. - Jarosław Gowin oglądał pracę tego rządu z bliska, jako jego członek do niedawna, jako członek Rady Ministrów, więc być może w tej sprawie ma bardziej wyrobione zdanie niż wielu innych. Nie niepokoi pana, że to akurat Jarosław Gowin wznosi takie hasło? Strzeżcie się Greków, nawet jeśli niosą dary. - Nie jest to w żaden sposób zły posłaniec. Nie jest Grekiem? - Zawsze są ważne wiadomości, które przynosi posłaniec. Posłańcy nigdy nie są źli. Słyszał pan, że premier Tusk zaczyna się uczyć francuskiego? - Nie, nie słyszałem. Nic tak czytelnie nie świadczyłoby o jego europejskich ambicjach. - Europejskie ambicje poszczególnych osób, nawet pana premiera, są tutaj wtórne wobec samego faktu, że Polska jest dzisiaj bardzo ważnym graczem w Europie. Przez ostatnie lata zbudowaliśmy sobie silną pozycję i oczywiście któryś z czołowych polskich polityków, może odegrać ważną rolę w Europie. Na przykład Tusk? - To jest pytanie. Mówi się o Radosławie Sikorskim, mówi się o Donaldzie Tusku. Mówią to przywódcy państw europejskich. To nie my plotkujemy, ale o tym się mówi w Europie. To są ciekawe wieści, jakie dochodzą ze świata. A tak na koniec, ma pan jeszcze serce do forsowania związków partnerskich? - Chciałbym bardzo, żeby ten projekt, nawet w takiej okrojonej wersji, przeszedł, ale nie chcę też podziałów w naszym klubie parlamentarnym. Bo nie będzie chyba jednego projektu, który podpiszą wszyscy? - Na razie nie mamy co do tego zgody części naszej grupy konserwatywnej, wiec będziemy o tym dyskutować. Zależy mi na zmianach, ale też nie chcę niczego forsować na siłę. Czyli ten projekt, które jest, jeśli konserwatyści powiedzą "nie", nie zostanie projektem klubowym? - Zobaczymy, jaki będzie efekt naszej dyskusji wewnętrznej. A będzie dyscyplina w głosowaniu nad tym projektem? - Zawsze jest swoboda, jeśli chodzi o kwestie światopoglądowe, na pewno w takim przypadku. Natomiast z drugiej strony trzeba pamiętać, że my nie możemy sobie pozwolić na to, żeby którykolwiek z posłów naszych, niezależnie, jak bardzo ma konserwatywne poglądy, na przykład przegłosowywał własną partię z PiS-em. To są sytuacje niedopuszczalne Wyrzuciłby pan konserwatystów z klubu, gdyby to od pana zależało? - Konserwatyści są moimi przyjaciółmi w klubie i nikogo nigdy bym nie wyrzucał. Jeśli się z kimś rozstajemy, to raczej za nielojalność, niezależnie od tego, jakie ma poglądy, a nie z powodu światopoglądu.