To od prezydenta i zawartości pisma będzie zależeć, czy upublicznimy jego list z zastrzeżeniami wobec Sikorskiego - stwierdza. Konrad Piasecki: Czy zdejmowanie butów przed przeszukaniem to nowy standard polskich służb specjalnych? Paweł Graś: Po prostu wykazali się panowie taką wrażliwością na... Na czystą podłogę. ...na czystość i na to, że gospodarz o czystość dba. Każdy może na to liczyć czy tylko członkowie Platformy Obywatelskiej? Są regiony w Polsce, gdzie rzeczywiście ściąganie butów, jak się przychodzi w gości, należy do standardu. Widocznie pan Marcin Rosół z takiego regionu pochodzi. Bardziej się dziwię, że funkcjonariusze z tego regionu pochodzą. Jak pan redaktor doskonale wie, to Mariusz Kamiński dobierał funkcjonariuszy do tej służby. No nie, bo ci już byli z nowego chowu Wojtunika. Nie wiadomo. Trzeba by spytać. Raczej tak daleko zmiany nie sięgnęły, żeby dotykały szeregowych funkcjonariuszy. W każdym razie, jeśli rano zadzwoni do nas CBA i będzie chciało przeszukać nasze mieszkanie, zawsze możemy powiedzieć: "panowie, proszę, zdejmijcie buty". Ja myślę, że najważniejsze jest to, że zmienił się ten styl działania służb... Że zdejmują buty. Nie, mówiąc zupełnie poważnie... Że dzwonią do przeszukiwanego. To świetnie jest. Panie redaktorze, że nie ma spektakularnego wyciągania o szóstej rano ludzi w kajdankach i w piżamach z domów. Nie ma rzucania ich na podłogę. Służby powinny stosować - i za naszych czasów stosują - adekwatne metody w konkretnych sytuacjach. Pan Marcin Rosół nie jest niebezpiecznym, poszukiwanym listem gończym bandytą, którego trzeba by ścigać przy pomocy grupy antyterrorystycznej. Więc wydaje się, że służby zachowały się tak, jak powinny się zachować. A czy dzwonienie i pytanie jest standardem? Ja się - szczerze mówiąc - z nim nie spotkałem. Ale o to trzeba pytać CBA. Po tym wczorajszym przesłuchaniu Marcina Rosoła myśli pan, że Platforma i rząd powinny mieć dla niego jakąś ofertę pracy, zatrudnienia? Ja myślę, że pan Marcin ma rzeczywiście kłopot po tym przesłuchaniu... Kłopot polegający na tym, że był zbyt łaskawy dla obywateli Sobiesiaków? On chciał pomagać obywatelom. ...że chyba w zbyt bliskie relacje i w zbyt bliskie związki wszedł z jednym z przedsiębiorców. Ale jakby zapytać tak szczerze parlamentarzystów, czy rzeczywiście nikomu z nich nie zdarzyło się być nagabywanym czy proszonym, żeby pomóc w załatwianiu pracy, to tak jak tu siedzę, zakładam się z panem redaktorem, chociaż zakłady ostatnio nie są w modzie. Ale jestem w stu procentach przekonany, że dokładnie każdy z parlamentarzystów i każdy z polityków na taką prośbę się natknął. Pomoc w znalezieniu pracy znajomym, córce rodzinie... Ale niestety nie wszystkie te prośby wychodzą na jaw i nie wszystkie są tak ochoczo realizowane jak ta przez Marcina Rosoła. Dokładnie tak, ale jest komisja śledcza, jest prokuratura, która tą sprawą się zajmie. Przed jednym i przed drugim organem pan Marcin Rosół się z tych relacji wytłumaczy. Ważniejsza jest tutaj prokuratura, bo komisja hazardowa jest bardziej takim ciałem - powiedziałbym - telewizyjnym, a prokuratura myślę, że dogłębnie sprawę wyjaśni.