Na stadionie im. Alfreda Smoczyka zasiadło 17 tys. widzów, więcej niż podczas inauguracyjnej Grand Prix Europy. Falubaz, aktualny mistrz Polski, zawiódł na całej linii. Goście, którzy do Leszna przyjechali z trzema porażkami na koncie, byli tylko tłem dla znakomicie spisujących się na swoim torze zawodników Unii. Mecz zaczął się nawet nieźle dla zielonogórzan, którzy wygrali pierwszy wyścig juniorów (4:2), a następnie Fredrik Lindgren z Rafałem Dobruckim przywieźli remis 3:3. Dla Falubazu były to jednak miłe złego początki, bowiem w kolejnych wyścigach niepodzielnie rządzili leszczynianie. Cztery kolejne biegi wygrali podwójnie i objęli prowadzenie 25:11. Najwięcej emocji przyniósł ósmy bieg kiedy to para Falubazu - Lindgren/Dobrucki najszybciej wyszła spod taśmy, zostawiając w tyle Leigha Adamsa i Jurica Pavlica. Jeżdżący 15. sezon w barwach Unii Australijczyk na ostatnim okrążeniu minął najpierw Dobruckiego, a tuż przed metą Lindgrena, wprawiając w euforię licznie zgromadzoną publiczność. W zespole gospodarzy nie było praktycznie słabych punktów, a znakomitą dyspozycję w obecnym sezonie potwierdził nowy nabytek leszczyńskiego klubu Janusz Kołodziej. Były żużlowiec Unii Tarnów dysponował niezwykle szybkimi motocyklami, a w piątym wyścigu ustanowił rekord leszczyńskiego toru, uzyskując czas 58,12. - To zwycięstwo dedykujemy naszym kibicom, którzy dziś byli naszym ósmym zawodnikiem. Przy takiej publiczności aż chce się jeździć - mówił po meczu zawodnik Unii Damian Baliński, zdobywca 11 punktów. Trener zielonogórzan Piotr Żyto liczy, że jego podopieczni od następnego meczu rozpoczną marsz w górę tabeli. - Teraz Falubaz jest w formie spadkowej, ale mam nadzieję, że pod koniec sezonu pójdzie ona do góry. Liczę, że w najbliższym, prestiżowym meczu ze Stalą Gorzów pokażemy się dużo lepszej strony - skomentował Żyto.