Trzygodzinna dyskusja jeszcze bardziej podzieliła zwolenników i przeciwników prywatyzacji czterech placówek. O ewentualnym rozpoczęciu prywatyzacji czterech przedszkoli samorządowych w Rawiczu zadecydują radni 20 lutego. Wczoraj dyskutowali o tym w czasie wspólnego posiedzenie wszystkich komisji rady miejskiej. Zanim do tego doszło, zdecydowana większość rodziców i nauczycieli podpisała petycje, w których sprzeciwiła się prywatyzacji. - Urząd miejski wszczął procedury dla prywatyzacji wszystkich czterech miejskich przedszkoli, ale to radni zdecydują, czy i ile zostanie sprywatyzowanych. Przeprowadziliśmy konsultacje z radami rodziców, nauczycielami i pracownikami placówek, a dziś zorganizowaliśmy spotkanie otwarte - poinformował wiceburmistrz Piotr Domaniecki. Urząd w negocjacjach z pięcioma nauczycielkami ubiegającymi się o przejęcie czterech przedszkoli opracował wstępne warunki podpisania z nimi umów. Przewidują zamrożenie czesnego na obecnym poziomie przez 5 lat (wzrost tylko o stopień inflacji), maksymalnie 30 dzieci w oddziałach, możliwości awansu zawodowego dla nauczycieli. Dodatkowo zapewniono, że prawie wszystkim nauczycielom i pracownikom obsługi, których nie zatrudnią prowadzący przedszkola niepubliczne, magistrat zaoferuje pracę w innych placówkach samorządowych. - Z dużymi sukcesami prowadzę od 2001 r. przedszkole w Zielonej Górze. W tym czasie zostało rozbudowane o dwa obiekty, zamiast dwóch, jest w nim pięć oddziałów. Nie zamierzam przywozić nauczycielek do Rawicza z Zielonej Góry. Gwarantuję wysoką jakość nauczania, a dzieciom i rodzicom nie stanie się żadna krzywda - tłumaczyła Małgorzata Nowak z Zielonej Góry, która chce przejąć przedszkole nr 1. Część radnych (głównie opozycji), nauczyciele i rodzice byli przeciwni prywatyzacji. Radni kwestionowali m.in. przekazanie majątku placówek, w części sfinansowanego ze pieniędzy rodziców, za symboliczną złotówkę, w prywatne ręce. Rodzice głównie obawiali się wzrostu czynszu oraz dziwili się dlaczego zmieniać coś, co od lat dobrze funkcjonuje. Nauczyciele z kolei obawiali się utraty przywilejów z Karty Nauczyciela oraz pracy ponad siły i kiepskich zarobków. Ich obawy wzmogła jedna z nauczycielka z doświadczeniem w pracy w placówce prywatnej, która pracę tam nazwała ,,dramatyczną''. - Opór rodziców jest tak duży, że trudno, by burmistrz tego nie słyszał. Prywatyzacja szpitali w tej sytuacji to decyzja nie do końca przemyślana - uważa radna Aleksandra Ciąder - Hajnce. ram