Goście nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Już w 3 minucie miejscowi po bramce Macieja Wieruckiego prowadzili (2:0). W 8 minucie ta przewaga wzrosła do 4 trafień (6:2). Wkrótce gospodarze mieli już pięć trafień więcej na koncie. Na chwilę Sparta zbliżyła się. W 24 minucie było (13:10), ale pierwsza połowa zakończyła się pewnym prowadzeniem leszczynian (16:10). Po przerwie podopieczni trenera Ryszarda Kmiecika powiększali przewagę, która w 47 minucie po rzucie Becelewskiego wynosiła już 11 bramek (27:16). W końcówce meczu nie popisali się sędziowie. Doprowadzili do ostrej gry. Były kartki, a nawet przepychanki po dość brutalnych faulach gości. W 54 minucie plac gry z powodu kontuzji nogi musiał opuścić dobrze grający Tórz. Sam mecz, który był cały czas pod kontrolą naszej drużyny zakończył się ich pewnym zwycięstwem (34:27). - Przed spotkaniem powiedzieliśmy sobie, że ten mecz trzeba wygrać. Początek był może bardziej wyrównany. Druga część pierwszej połowy już pod nasze dyktando i tak było do samego końca. Trochę szkoda jest ostatnich minut, gdzie sędziowie nie potrafili zapanować nad nerwami zawodników i były kary, kontuzje, które były niepotrzebne. To ich obwiniam, bo gdyby wcześniej zareagowali, to do tych sytuacji by nie doszło. Marcin Tórz pojechał na zdjęcie kontuzjowanej nogi do izby przyjęć i okaże się co to za kontuzja. Prawdopodobnie, ale to tylko wstępna diagnoza, że zostały naderwane wiązadła. Gdyby się to potwierdziło, to tego zawodnika zabrakłoby w najbliższym meczu w Oleśnicy. Na Lubin u nas powinien być już gotowy do gry - powiedział Ryszard Kmiecik, trener Arotu-Astromal Leszno. Arot-Astromal Leszno - Sparta Oborniki Wielkopolskie 34:27 (16:10) Bramki dla Arotu-Astromal zdobywali: Tórz 7, Łuczak 6, Giernas 6, Wierucki 5, Kajzer 3, Matuszewski 2, Becelewski 2, Szkudelski 2, Pawlik 1. andre