- Gospodarstwo rolne prowadzę od 31 lat. Zaczynałem od 3 lisów i 6 hektarów, dzisiaj mam ponad 200 ha i rocznie produkuję kilkadziesiąt tysięcy skór norek - mówi Rajmund Gąsiorek z Czerniejewa, radny powiatu gnieźnieńskiego, wiceprezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych, właściciel jednej z największych w Europie ferm norek i przyległych zakładów przemysłowych. Przedsiębiorca chce w Radomicach wybudować kolejną fermę, większą niż czerniejewska. - Wszędzie notujemy obecnie wielki powrót do naturalnych materiałów, nie tylko w branży odzieżowej. Wszyscy mogą na tym skorzystać! Mamy w Polsce świetne warunki do hodowli norek, rozległe tereny i bazę paszową. Można sporo zarobić i zrobić przy tym dużo dobrego, bo fermy mięsożernych zwierząt futerkowych to najbardziej ekologiczne zakłady utylizacyjne! Sam wykorzystuję w produkcji karmy tony odpadów pochodzenia zwierzęcego. W ten sposób kurze łapy i rybie głowy sprzedawane są przez największych projektantów mody na świecie. Jak? W formie futer! - zauważa odkrywczo R. Gąsiorek. W ciągu ostatnich lat przedsiębiorca wprowadził do hodowlanego interesu kilku okolicznych rolników. - Hodowla norek jest alternatywą dla innych rolników, hodujących np. świnie, których zbyt nie jest łatwy - mówi R. Gąsiorek. Jednak większość gospodarzy kręci nosem. Dosłownie. - Najgorzej jest latem - mówi rolnik z Radomic (woli pozostać anonimowy). - Nie idzie dłużej pracować na polu w pobliżu fermy. Wiadomo, że w gospodarstwie i ogólnie na wsi są różne zapachy, ale to już jest odór na skalę przemysłową, bo pan Gąsiorek kompostem od tych norek użyźnia swoje pola. - To zapach typowej padliny - uściśla żona gospodarza. - Aż głowa boli. - Jest jeszcze sprawa operatu na budowę fermy, który mu przygotował kolega z gnieźnieńskiego starostwa - dodaje rolnik. Mowa o "Raporcie oddziaływania na środowisko", który sporządził Roman Kujawski, dyrektor wydziału ochrony środowiska. Zrzeszeni protestujący zakwestionowali część jego zapisów, a sam autor raportu podał się do dymisji po tym, jak poseł Zbigniew Dolata zarzucił mu stronniczość i zagroził skierowaniem sprawy do prokuratury. - Nie widzę tu niestosowności. Co innego, gdyby raport przygotowywali pracownicy wrzesińskiego starostwa, które będzie wydawało ostateczną decyzję co do fermy, po wstępnej decyzji wrzesińskiego urzędu gminy. Natomiast dymisja pana Kujawskiego była czysto honorowa - wyjaśnia R. Gąsiorek. A dlaczego do sprawy włączył się Z. Dolata, poseł Prawa i Sprawiedliwości z okręgu konińskiego? Chyba nie dlatego, że R. Gąsiorek nie ukrywa swojej sympatii do skłóconej z PiS Platformy Obywatelskiej? - Zgłosili się do mojego biura poselskiego sami mieszkańcy - wyjaśnia Z. Dolata. - Poprosiłem ich o urzędową dokumentację tej sprawy. Wtedy wyszło na jaw, że mają problemy z dotarciem do owego raportu, w którym - jak się okazało - celowo obniżono rozrodczą wydajność norek tuż poniżej liczbowej granicy, za którą decyzję o budowie wydawałby urząd wojewódzki. Mało tego - w ogóle o samej inwestycji mieszkańcy dowiedzieli się w ostatniej chwili i ledwo zdążyli złożyć odwołanie do wrzesińskiego urzędu gminy! - mówi poseł. R. Gąsiorek replikuje, że nie da się zaprogramować rozrodu zwierząt na dowolną ilość. Przedsiębiorca uhonorowany m.in. pucharem od ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela za propagowanie hodowli mięsożernych zwierząt futerkowych na światowym poziomie, a także tytułem Wielkopolskiego Rolnika Roku 2005, twierdzi poza tym, że nigdy nie ukrywał swoich planów budowy fermy. Co na to wszystko ekolodzy? Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody "Salamandra" z siedzibą w Poznaniu oprotestowało niegdyś plany budowy fermy norek. - Co do fermy w Radomicach, nie mamy na razie takich planów - mówi Borys Kala z "Salamandry". - Generalnie nasza organizacja jest jednak przeciwna przemysłowym hodowlom norek, ponieważ, delikatnie mówiąc, nie jest to pozytywne pod względem przyrodniczym. Zdarza się, że hodowlane norki uciekają z ferm i jako gatunek obcy mają bardzo negatywny wpływ na naszą rodzimą faunę, która nie jest przystosowana do współistnienia z tym intruzem. Jedna z teorii wskazuje, że to właśnie hodowlana norka amerykańska wyparła z większości krajów Europy nasz rodzimy gatunek - norkę europejską - mówi B. Kala. R. Gąsiorek twierdzi, że hoduje norkę polską, a co do możliwości ucieczki z fermy... Sami widzieliśmy, że to praktycznie niemożliwe, chyba że ktoś wyciągnie zwierzę z klatki i przerzuci je przez szczelny, wysoki płot. Damian Idzikowski