Zdarza się jednak, że brakuje mu natchnienia i wtedy sięga po cudze słowa, które bez problemu może znaleźć w internecie. Niestety coraz częściej zdarzają się kradzieże treści... kazań. Wierni, którzy co tydzień i w święta uczestniczą we mszach świętych nie zastanawiają się zwykle, w jaki sposób ksiądz stojący na ambonie przygotowuje swoje homilie. Teoretycznie powinien on spędzać wiele godzin na przemyśleniach i formułowaniu zdań, które głęboko zapadną w pamięć wiernym. Wchodząc na ambonę daje świadectwo swojej wiary i porywa zgromadzonych w kościele. Jego słowa umacniają wiarę... Czy oby na pewno? Niestety za tymi słowami coraz częściej kryje się przestępstwo. Księża bez żadnych skrupułów, przy użyciu ogólnodostępnego internetu, korzystają z homilii wygłoszonych gdzieś, kiedyś, przez kogoś innego i podpisują swoim nazwiskiem! Ksiądz prof. dr hab. Wiesław Przyczyna postanowił poruszyć ten coraz bardziej widoczny problem w swojej książce "Ściągać czy nie ściągać?" - Ta publikacja to pierwszy etap zwrócenia uwagi księży i wiernych na słowa homilii i kazań - tłumaczył wczoraj w Poznaniu autor. - Chcielibyśmy, żeby wierni zwracali uwagę swoim księżom w parafiach, że ich słowa są dla nich interesujące bądź wręcz odwrotnie - dodaje. W jednym z polskich kościołów wierni wyśledzili z jakiej strony internetowej ich ksiądz czerpie inspiracje. Na kolejną mszę przyszli z wydrukowanymi tekstami cudzego kazania, które starannie rozłożyli w całym kościele. Aby nie dochodziło do takich sytuacji powstała książka adresowana głównie do tych, którzy homilie tworzą, ukazująca co jest prawidłowe, a czego należy unikać. Dopuszczalne jest korzystanie z cudzych tekstów, wzorowanie się na nich, cytowanie, ale wszystko pod warunkiem podania autora. - Uczciwością wobec słuchaczy byłoby powiedzenie, że w danym kazaniu ksiądz posługuje się cudzym tekstem - dodaje ksiądz Przyczyna. - W innych okolicznościach mówimy o fałszu w sytuacji głoszenia prawdy - dodaje. Jednak nie popadajmy w skrajności. Jeżeli w ciągu roku ksiądz przygotowuje około stu tekstów to nie można oczekiwać, by nie inspirował się cudzymi homiliami. Problem stanowią sytuacje, kiedy czyjeś słowa głosi się jako własne. Problem czystości sumienia nie jest jedynym, z jakim ksiądz "zapożyczający" cudze słowa musi się liczyć. - Utwór to rzecz najbardziej intymna. Ta książka powstała po to, by księża byli świadomi, jak korzystać z cudzych tekstów, aby nie łamać prawa autorskiego i prawa prasowego - wyjaśnia prof. dr Tomasz Naganowski, specjalista prawa prasowego i prawa własności intelektualnej, którego tekst na ten temat znalazł się w książce. Do tej pory nie zdarzyło się w Polsce, by jakiś ksiądz pozwał innego o naruszenie jego dóbr. Jeżeli do tego dojdzie i kradzież zostanie sądowo udowodniona, zgodnie z prawem autorskim na sprawcę zostanie nałożona kara pozbawienia wolności do trzech lat lub kara grzywny, w wysokości maksymalnej 720 tys. złotych! Aby unikać takich sytuacji, twórcy poradnika dla księży chcieliby, żeby w seminariach duchownych wprowadzono przedmioty z zakresu prawa autorskiego, gdzie młodzi księża dowiedzieliby się, że cudze teksty mogą być wsparciem, źródłem informacji i inspiracją do ich własnych homilii, a nie kopią zastępczą, z której można bezkarnie korzystać. Homilia to wystąpienie w czasie liturgii Mszy Świętej. Jej celem jest objaśnienie wybranego na dany dzień fragmentu Pisma Świętego. Homilista przepowiada Słowo Boże m.in. podczas niedzielnych mszy, pogrzebów i komunii. Kazanie ma miejsce poza liturgią, np. w trakcie różańca świętego, gorzkich żali. Kaznodzieja wygłasza przemowę, która ma za zadanie nauczać i przekazywać treści religijne. To rzecz odmienna od homilii. Elwira Trzcielińska Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl