Na szczęście mundurowi wiedzą, że podejrzanych szukać trzeba dosłownie wszędzie, nawet w przysłowiowej mysiej dziurze. W katalogu fantazyjnych schowków jest bowiem niemal wszystko, od kuchennej szafki poczynając, a na belce stropowej kończąc. Szafy i kanapy Najbardziej klasycznymi kryjówkami są szafy i kanapy. Takich przypadków w każdym powiecie jest na pęczki. Niektóre jednak mają w sobie szczyptę oryginalności. W Górze nocny patrol policji zauważył wybitą witrynę sklepową. Funkcjonariusze weszli do środka, przeszukali sklep, ale nikogo nie było. Dopiero gdy na zapleczu otworzyli drewnianą szafę znaleźli w niej mężczyznę. - 30-letni mieszkaniec Góry przyznał, że przyszedł, by ukraść, ale nie zdążył jeszcze niczego wynieść - wyjaśnia Janusz Konopnicki, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Górze. Z kolei funkcjonariusze ze Wschowy znaleźli pewnego mężczyznę w kuchennej szafce pod zlewem. Schował się tam z siekierą. Jak zdołał zmieścić się w bądź co bądź ciasnej kryjówce, pozostało jego tajemnicą. Kościańskich mundurowych o mało nie przechytrzył chory psychicznie mężczyzna, którego dowieźć mieli do szpitala psychiatrycznego. - Policjanci zastali otwarty dom. Z duszą na ramieniu, bo mężczyzna bywał wcześniej agresywny, przeszukali wszystkie pomieszczenia, ale nikogo nie znaleźli. Zamierzali już wyjść, ale w ostatniej chwili jeden z nich podniósł idealnie gładką kołdrę, którą zasłane było łóżko. W tym momencie mężczyzna, którego kryjówka została odkryta zaczął krzyczeć. Policjanci też - mówi Mateusz Marszewski, oficer prasowy kościańskiej komendy. Można na strychu Rzecznik leszczyńskiego komendanta policji Piotr Rosiński pamięta przestępcę, który przed funkcjonariuszami schronił się na strychu i próbował uciec przez dziurę w dachu. Podobną historię wydobył od kolegów Sebastian Myszkiewicz z komendy w Gostyniu. - Poszukiwany przez nas mężczyzna na strychu wszedł na belkę stropową - mówi rzecznik komendy w Gostyniu. Innym razem funkcjonariusze z Gostynia odnaleźli włamywacza w stodole. Na trop naprowadził ich policyjny pies. Natomiast w Rawiczu pewien podejrzany oczekiwał mundurowych siedząc w opuszczonym domu na piecu kaflowym. Ach, te dzieci Złotą zasadą każdego, kto ma na pieńku z prawem powinno być szukanie kryjówki w mieszkaniu, w którym nie ma dzieci. One bowiem gotowe są zdradzić ją niewłaściwym osobom w najmniej odpowiednim czasie. Wschowskim policjantom w odnalezieniu poszukiwanego mężczyzny pomógł... 3-latek. - Funkcjonariusze poszli do domu poszukiwanego. Jego żona zarzekała się, że męża w mieszkaniu nie ma. Zachęcała nawet do obejrzenia pokoi, żeby sami mogli się przekonać o prawdziwości jej słów. Wtedy spod pierzyny rozścielonej na łóżku w pokoju wyłonił się 3-letni chłopiec, którzy zdziwiony poinformował mamę, że tata właśnie schował się w szafie - mówi Tomasz Szuda, rzecznik wschowskiej policji. Jeszcze mocniejsze wrażenia zafundował kościańskim mundurowym 4-letni chłopiec, który oprowadził ich po całym mieszkaniu. Policjanci pojechali po 17-latka, którego doprowadzić mieli do ośrodka wychowawczego. W mieszkaniu zastali kilka osób, znanych im z nie najlepszej strony. Podchmielone towarzystwo zarzekało się, że chłopaka w domu nie ma. Do oprowadzenia funkcjonariuszy, którzy chcieli dla pewności obejrzeć wszystkie pokoje, zgłosił się 4-letni chłopiec. - Dziecko być może poinstruowane przez rodzinę przez dobre kilkanaście minut oprowadzało policjantów. Maluch otwierał wszystkie szafy, szuflady, pudełka, a nawet klatkę z chomikiem, za każdym razem opatrując to komentarzem "tu go nie ma" - relacjonuje Mateusz Marszewski, oficer prasowy komendy policji w Kościanie. - Tak funkcjonariusze zwiedzili całe mieszkanie. Wreszcie doszli do ostatniego pokoju, chłopiec jak poprzednio otwierał wszystko, co się dało i powtarzał "tu go nie ma". Na koniec podszedł do kanapy, otworzył ją i zakomunikował "tu go nie ma". Tymczasem w środku funkcjonariusze ujrzeli poszukiwanego 17-latka... ANNA SZKLARSKA-MELLER