Mówiąc krótko - nie zachował się fair - zgodnie twierdzą uczniowie Liceum Ogólnokształcącego im. Henryka Sienkiewicza. A o co chodzi? Otóż skandalem zakończyła się tegoroczna studniówka w "Sienkiewiczu". 21 uczniów dostało naganę dyrektora szkoły, a jednemu z nich zagrożono wydaleniem. O co poszło? O kabaret! Przedstawienie kabaretowe to tradycja studniówek, nie tylko w ogólniaku. Zazwyczaj najbardziej aktywna grupa uzdolnionych artystycznie uczniów przygotowuje przedstawienie. Tak było i tym razem. Pieczę sprawował Maciej Baranowski, nauczyciel matematyki. I to on zawiódł - tak przynajmniej twierdzą uczniowie. Grono pedagogiczne w liceum poczuło się urażone treścią kabaretu i postanowiło ukarać uczniów, występujących w kabarecie. Rada pedagogiczna, miażdżącą większością głosów, postanowiła udzielić uczniom nagany, a jednemu z nich domniemanemu liderowi grupy, dołożono karę zagrożenia wydaleniem ze szkoły. - To nie jest tylko kwestia poczucia humoru. To przekroczenie granic przyzwoitości - uważa dyrektor szkoły Zenon Suchorski. W czym uczniowie przekroczyli granice przyzwoitości, dyrektor nie chce wyjaśnić. - Faktem jest, że bohaterami naszego kabaretu byli nauczyciele - przyznają uczniowie. - Ukazaliśmy ich w fikcyjnych scenkach. Nie twierdzimy, że oni naprawdę są tacy, jak w kabarecie. Ale o to właśnie chodziło. To nie miały być sceny żywcem wyjęte z rzeczywistości. Dlaczego się poobrażali? Nie wiemy - mówią uczniowie. - Może w ukazanych scenkach niektórzy nauczyciele znaleźli część siebie, swoje cechy i to ich ubodło? - zastanawiają się. Jednak, jak podkreślają, to nie sama kara ich najbardziej zbulwersowała. Uczniowie nie potrafią zrozumieć, jak za karą mogli głosować nauczyciele, którzy w ogóle nie widzieli kabaretu. Prawie jedna trzecia nauczycieli odmówiła bowiem przyjścia na studniówkę. - Pewnie obrazili się, bo nie zaprosiliśmy ich z osobami towarzyszącymi - domyślają się uczniowie. Baranowski jest nie fair? - Bardziej jednak chodzi nam o to, że zawiedliśmy się na panu Baranowskim. Czujemy się oszukani przez niego. Postąpił wobec nas nie fair i tyle - mówią maturzyści. Jak wyjaśniają, M. Baranowski był na wszystkich próbach i doskonale znał scenariusz. - To, co pokazaliśmy na studniówce, w 99% nie różniło się od tego na próbach - zapewniają. - A pan Baranowski na radzie pedagogicznej powiedział, że zupełnie zmieniliśmy scenariusz, nie informując go. Twierdził, że nie wzięliśmy po uwagę jego sugestii. Pewnie aby ratować własną skórę, całą odpowiedzialność zrzucił na nas - nie ukrywają żalu. - Czy Baranowski was zdradził? - pytam. - Nie nazwalibyśmy tego zdradą. Ale mógł przyjść i powiedzieć, że przedstawi sprawę w ten sposób, bo ma jeszcze coś do ugrania w liceum, że musi tak zrobić, bo on tu jeszcze będzie przez kilkanaście lat, a my tylko dwa miesiące - odpowiadają uczniowie.