- Jarosław Kaczyński, gdy zobaczył 13 grudnia, jak mało zwolenników PiS-u przyszło na manifestację, postanowił zmobilizować swoich zwolenników, którzy obserwując to, co się dzieje w telewizji, zaczęli powątpiewać w dobrą zmianę i w to, że jest dla niej masowe poparcie. Jak ktoś mówi niestworzone rzeczy, zarzuca nam antydemokratyczne działania, to zaostrza sytuację - ocenił Siemoniak.