Do spotkania przeciwko drużynie z Brzeska resoviacy przystępowali bez pauzujących za żółte kartki Sebastiana Hajduka i Piotra Kamińskiego. W ich miejsce trener Mirosław Hajdo desygnował go gry Dariusza Kantora i przesuną z linii pomocy do ataku Rafała Zawiślana. Jak się okazało, obaj sumiennie wywiązali się ze swoich obowiązków. Kantor trzy razy dokładnymi podaniami otwierał kolegom drogę do bramki, natomiast Zawiślan dwukrotnie zmusił Tomasza Liberę do wyciągania piłki z siatki. - We wcześniejszych spotkaniach miałem nawet lepsze okazje, ale zabrakło trochę szczęścia. Dzisiaj wyszło mi praktycznie wszystko - mówił po zakończonym spotkaniu zdobywca pierwszej i trzeciej bramki dla naszej drużyny. - Pierwszego gola zdobyłem trochę szczęśliwie, ale uderzałem słabszą, lewą nogą - podsumował Rafał Zawiślan, który ma na swoim koncie trzy gole, a przed tygodniem właśnie jego trafienie w wyjazdowym meczu z Concordią zapewniło Resovii 3 punkty. Piątkowe spotkanie nie było jednak tak jednostronne jak mógłby sugerować to wynik. Rzeszowianie wprawdzie kontrolowali wydarzenia na boisku, ale piłkarze z Brzeska też mieli swoje szanse. Pierwszą, w 14 minucie, gdy po dwójkowej akcji Daniela Jarosza i Łukasza Popieli, Marcin Pietryka musiał dalekim wyjściem z bramki zażegnać niebezpieczeństwo. W odpowiedzi, minutę później, strzał głową Wiesława Kozubka, po rzucie rożnym egzekwowanym przez Kamila Walaszczyka, przeszedł tuż nad poprzeczką. Po raz drugi, najbliżej pokonania rzeszowskiego bramkarza, przyjezdni byli kilka minut po przerwie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Jarosława Krzaka celnie główkował Daniel Policht, ale futbolówkę z linii bramkowej wybił Piotr Szkolnik. Resoviacy zdobyli cenne trzy punkty, ale w następnym meczu z Wigrami w Suwałkach czeka ich trudne zadanie, bo znów nie będą mogli zagrać w optymalnym ustawieniu. Z powodu żółtych kartek "złapanych" właśnie w piątkowym meczu pauzować będą musieli: Kamil Walaszczyk, Rafał Zawiślan i Wiesław Kozubek. Bartosz Zapaśnik