Rzeczywiście po raz pierwszy od samego początku zagrał Marcin Majer, który zastąpił kontuzjowanego Tomasza Lisińskiego i to on znacząco obniżył wiek defensywy. Kłopoty Niebiesko-czerwonych zaczęły się dopiero po przerwie i w tej części gry goście niemalże non-stop przebywali na naszej połowie. Zdjęcia Miśka z meczu. Cóż z tego, skoro piłkarze z Lewina bardzo rzadko dochodzili do pozycji strzałowych, a najlepsze okazje mieli w pierwszej odsłonie. Najpierw Tomasz Drzewicki w idealnej sytuacji strzelił w dobrze ustawionego Jakuba Bellę, a Mateusz Solan minimalnie spudłował. Wcześniej jednak zespół prowadził już w tym pojedynku za sprawą Krystiana Golca. W 7 minucie nasz pomocnik zdecydował się na uderzenie z linii 16 metrów i futbolówka po rykoszecie spadła jak opadający liść pod poprzeczkę Grzegorza Smorąga. Drugi cios opolanie zadali w 28 minucie. Tenże Golec uruchomił na prawej stronie Sebastiana Deję, a ten podał z milimetrową dokładnością w pole karne do Wojciecha Scisło. Finał tej akcji mógł być tylko jeden i napastnik Oderki wyprowadził nas na dwubramkowe prowadzenie. Później było to, od czego zaczęliśmy dzisiejsza relację z meczu. Momentami nudnawa druga połowa zawodów okraszona została jedynie pięknym uderzeniem z dystansu Deji i bramką Tomasza Szymczyszyna. Pierwszą sytuację sam na sam wygrał z Szymczyszynem Smorąg, lecz drugiej już nasz joker nie zmarnował i na minutę przed końcem ustalił wynik pojedynku. To już piąte z rzędu zwycięstwo i kolejny komplet punktów w wykonaniu naszej drużyny. Tym razem żegnających i dziękujących naszym chłopcom kibiców było trochę mniej. Niektórzy już w przerwie, a pozostali zaraz po końcowym gwizdku pobiegli do swych środków lokomocji, by gnać na mecz reprezentacji do Chorzowa. Mimo niepewnej pogody oraz spotkania na Stadionie Śląskim, sobotnia frekwencja była i tak bardzo przyzwoita. Oderka: Bella - Nowakowski, Majer, Rewucki, Kowalczyk - Jop (Steczek), Golec (Syldorf), Wiszowaty, Deja - Franek (Schichta), Sciasło (Szymczyszyn)