Jeszcze do godzin południowych nikt nie potrafił powiedzieć czy Andersen pojawi się w Lesznie. Duńczyk poobijany dotarł jednak na stadion im.Alfreda Smoczyka i z całą resztą uczestników cyklu zrobił treningowe ,,kółka". - Nie jestem w najlepszej formie, bo jestem poobijany, ale nie na tyle, by nie ścigać się w tak ważnej imprezie, którego stawką są punkty w Grand Prix - powiedział Andersen. Z Duńczykiem nie może być tak źle, bo podczas jazdy pozwalał sobie na podnoszenie przedniego koła do góry, jakby chciał powiedzieć, że wszystko jest ,,ok". Trening wywołał duże zainteresowanie kibiców. Sektor: ,,wiraż 1" zapełnił się do ostatniego miejsca. W sumie próbne okrążenia zawodników światowej czołówki obejrzało około 3-4 tysięcy kibiców. Trudno ocenić jazdę poszczególnych zawodników jeżdżących gęsiego. Na pewno jednak liczyć się będą faworyci: Nicki Pedersen, Leigh Adams, Jason Crump, Tomasz Gollob. Nieźle wyglądała też jazda Andreasa Jonssona. Kibice w Lesznie liczą na dobrą postawę Krzysztofa Kasprzaka i Jarosława Hampela. Na pewno obu stać na przynajmniej miejsce w półfinale. Minusem treningu wobec słonecznej i gorącej aury był wszechwładny kurz. Tor był co prawda zroszony kilka razy, ale zbyt słabo. Nawierzchnia leszczyńskiego ,,lotniska" była twarda. Kibice mają nadzieję, że w sobotę będzie ona trochę bardziej przyczepna, co sprawi, że zawody będą co najmniej tak widowiskowe jak w ubiegłorocznym finale Drużynowego Pucharu Świata, a co najważniejsze nie będą kryć twarzy przed tumanami pyłu. Dodajmy, że bramy stadionu im. Alfreda Smoczyka zostaną otwarte w sobotę na 2,5 godziny przed rozpoczęciem Grand Prix (16.30). andre