- To był taki mecz, że uśmiech na nasze twarze znów mógł powrócić. Tym bardziej, gdy wygrywa się w takim stosunku. Nie ma co już rozmyślać o PP, bo mamy inne cele przed sobą, a takie rozpamiętywanie może nam tylko zaszkodzić - mówi Łukasz Perłowski. Środkowy Asseco Resovii w sobotę dawał się rywalom mocno we znaki, szczególnie zagrywką. - Nie ryzykowałem aż tak strasznie, jedynie próbowałem utrudnić im grę i to się udało - mówi "Perła". Zespół Pamapolu nie był w stanie przeciwstawić się grającym bez jakichś większych fajerwerków resoviakom. Dla gospodarzy była to już szósta porażka z rzędu. . - Widać było jak duża różnica dzieli oba zespoły. Prawdę powiedziawszy, to nawet się za bardzo w tym meczu nie spociłem. Nasza gra może nie była olśniewająca ale skuteczna i co najważniejsze pozwoliła nam na wygraną w trzech setach - mówi Alech Akhrem. Mecz w Wieluniu nie stał na najwyższym poziomie, ale nie brakowało też efektownych akcji. Nadkomplet publiczności po cichu liczył, że gospodarze będą w stanie urwać choćby seta faworytowi, który miał jeszcze rozpamiętywać przegrany Puchar Polski. Tak się nie stało. - Do pewnego momentu walczymy jak równy z równym ale w końcówce seta punkty nam uciekają. Rywal nie zagrał dziś jakiś super zawodów, ale na nas to wystarczyło. Ogromne problemy mieliśmy z flootem Perłowskiego. Brakowało też w kluczowych momentach ataku, a Resovia wykończyła nas kontrami - mówi Maciej Wołosz, który w piątek skończył 28 lat. - Ugranie czegoś w takim meczu było by świetnym prezentem, ale nic z tego nie wyszło. Musimy szukać punktów w następnych meczach - dodaje. Marzenia ściętej głowy Sytuacja zespołu z Wielunia nie jest za ciekawa. Po porażce w poprzedniej kolejce w Olsztynie działacze Pamapolu obcięli niektórym zawodnikom wynagrodzenie nawet o 50 procent. Wszystko miało wrócić do normy jeśli zespół trenera Damiana Dacewicza zdobyłby cztery punkty w trzech meczach. W sobotę gospodarzy nie stać było nawet na ugranie seta, a w dwóch kolejnych pojedynkach zmierzą się z ZAKSĄ i Jastrzębskim Węglem, więc ultimatum działaczy Pamopolu przypomina marzenia ściętej głowy. Zrobiliśmy to co nas należy Zgoła odmienne nastroje panowały w ekipie Asseco Resovii (zabrakło chorego Wojciech Grzyba), która grając na dużym luzie zainkasowała komplet punktów. - Nie jest łatwo wrócić do treningów i meczów ligowych po takiej dramatycznej porażce, jak ta w finale PP w Bydgoszczy - mówi Mikko Oivanen. - Dobrze się stało, że akurat pierwszy mecz po tamtym wydarzeniu zagraliśmy w Wieluniu, czyli z przeciwnikiem z dolnej części tabeli. Nie był to może najlepszy mecz w naszym wykonaniu, ale najważniejsze, że zrobiliśmy to, co do nas zależało, czyli zainkasowaliśmy komplet punktów. Kilka głupich błędów przydarzyło mi się w ataku, ale ogólnie czułem się dobrze w tym spotkaniu zwłaszcza pod względem fizycznym - mówi fiński atakujący Asseco Resovii. Pamapol Siatkarz Wieluń 0 Asseco Resovia 3 (20:25, 22:25, 18:25) Sędziowali: Jacek Hojka (Wrocław) i Dariusz Jasiński (Bydgoszcz). Widzów 1300. MVP meczu Rafael Redwitz Rafał Myśliwiec, Wieluń