- Jako Dom Kultury Podgórze organizujemy turniej już po raz dwudziesty w jego trzydziestopięcioletniej historii, można więc powiedzieć, że jesteśmy weteranami w tej kwestii, a jednak nie spodziewaliśmy się aż tak dużej liczby par - mówi Marta Perucka-Tytko, Dyrektor Domu Kultury Podgórze. Nie ma się jednak czemu dziwić, prestiż tej imprezy, organizowanej dorocznie w hołdzie profesorowi Wieczystemu, wielkiemu propagatorowi tańca, ma swoją niezaprzeczalną rangę i każdy zaangażowany w swoje hobby tancerz chce w nim wystąpić. Trybuny były pełne, a niemały parkiet "Korony" pękał w szwach. Uczestnicy przyjechali z najdalszych zakątków Polski. Wielu z nich zabrało ze sobą rodziny i przyjaciół, bo - jak zgodnie przyznają - taniec to hobby, które od pewnego poziomu zaangażowania zaczyna uprawiać z uczestnikiem także grono najbliższych. Co to oznacza? - Powiem szczerze, że trzeba być trochę zwariowanym aby rozwijać się w tanecznym hobby - mówi Monika Kloc z Krosna, mama Huberta - czternastoletniego tancerza. Żeby się temu poświęcić trzeba odłożyć na bok inne sprawy. Tak się czasem zastanawiamy w domu, ile jest ludzi zaangażowanych w to, że nasze dziecko tańczy, ile czasu trzeba poświęcić! Mnie potrzeba pięć godzin dziennie, żeby Hubert mógł tańczyć, żeby miał strój, żeby były środki finansowe na to. Pełne zaangażowanie obojga rodziców jest konieczne, jeśli młody człowiek myśli o tańcu na poważnie - dodaje. Sam Hubert przyznaje, że taniec jest dla niego bardzo ważny. -Tańczę już siedem lat, do takiego turnieju przygotowuję się intensywnie około dwóch tygodni, po dwie godziny dziennie - wyznaje. Na parkiet trafił w pewnym sensie przypadkowo. - Starsza siostra Huberta również tańczy i potrzebowała partnera. Niestety Hubert okazał się wówczas za niski dla niej, ale taniec spodobał mu się na tyle, że też zaczął ćwiczyć - wspomina Monika Kloc. Opłaciło się - dziś Hubert jest w swojej grupie wiekowej indywidualnym wicemistrzem Polski w tańcach latynoamerykańskich - mówi mama chłopca. Niemniej, tak dla Huberta, jak dla innych utalentowanych tancerzy, droga do sukcesu wcale nie jest prosta - a jeśliby przeliczyć ją na kilometry to okaże się również niezmiernie długa... Różne rangą turnieje odbywają się w weekendy. Praktycznie co tydzień, w różnych miastach w całej Polsce odbywa się jeden z konkursów. Można jeździć na wszystkie, ale wymaga to absolutnego poświęcenia nie tylko ze strony tancerza, ale i jego rodziny. Większość tancerzy jest niepełnoletnia, całkiem spora grupa to dzieci, które nie mogą same podróżować by brać udział w tanecznych zawodach. Konieczna jest zatem organizacja wyjazdów, przygotowanie do nich i opieka. Wszystko to trzeba połączyć ze szkolnymi obowiązkami oraz oczywiście treningami kilka razy w tygodniu, bo bez nich w ogóle nie ma mowy o zdobyciu dobrych lokat podczas turnieju. Dla niektórych pasja zaczyna się bardzo wcześnie. Dokładnie rzecz ujmując - są tacy, którzy zaczynają tańczyć niedługo po tym gdy opanują umiejętność chodzenia. - Karol startuje w najmłodszej grupie wiekowej, ma 5 lat. Tańczy polkę i krakowiaka - mówi jego mama. Na co dzień chłopczyk tańczy w zespole folklorystycznym "Raciborzanie", od listopada ubiegłego roku. -Trenerka zauważyła, że dzieci dobrze sobie radzą w tych tańcach, zaczęliśmy treningi i dzisiaj próbują swoich sił - dodaje mama najmłodszego uczestnika. Niemniej jego wiek wcale nie był rekordem. Ola, partnerka, z którą szalał na parkiecie bez cienia tremy, ma zaledwie cztery lata, ale rezolutnie przekonuje wszystkich rozmówców, że to prawie pięć. - Jeśli dzieciom taniec nadal będzie się podobał, to będą tańczyć dalej - mówi mama Oli, która również przyjechała do Krakowa z Raciborza. Dla obojga występ w Turnieju był debiutem na poważnej imprezie turniejowej. W większości przypadków podjęte w młodości hobby zostaje na dłużej, dla wielu na całe życie. Łukasz Skierski z Warszawy zaczynał w zerówce. - Syn ćwiczy od zerówki czyli już sześć lat - mówi jego mama.- Bierzemy udział w turniejach, średnio co 2 tygodnie. My, rodzice poświęcamy właściwie cały swój wolny czas na udział w hobby dzieci. Rodzic też musi mieć miłość do tańca w sobie, bo jeśli się nie poświęci - dziecko samo nie da rady - tłumaczy przypatrując się z trybun synowi, który na parkiecie właśnie rozgrzewa się do tańca. Chwilę później poprawia mu fryzurę. - Jeżeli jest poważne podejście do tańca to musi być cała ta artystyczna oprawa czyli fryzura, stroje. Wszystko musi być na wysokim poziomie. Poza tym uczestnicy muszą spełniać pewne wymogi regulaminowe, np. w grupie wiekowej 10-11 lat dziewczęta mają skromne sukienki a chłopcy tylko białe koszule, w grupie 12-13 lat stroje są już nieco bardziej rozbudowane, chłopcy np. mają kamizelki, 14-15 -latki mogą mieć fraki. Generalnie bogactwo stroju jest zależne od wieku, kategorii tanecznej, klasy, rodzaju tańca - inne w standardowych, inne w latynoamerykańskich - wyszczególnia pani Skierska. To wszystko sprawia, że taniec nie tylko wabi swoim urokiem tych, którzy aktywnie chcą brać w nim udział, ale też przyciąga niezliczone rzesze wielbicieli. - Nigdy nie miałam okazji tańczyć na poważnie, ale zawsze o tym marzyłam - zdradza Magdalena Cichoń, która wraz z przyjaciółkami przyszła obejrzeć występy najlepszych par. Taniec to inny świat, tak różny od codzienności! - zachwyca się patrząc na wirujące w rytm muzyki pary. Agnieszka Kantaruk