W minioną środę premier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-tusk,gsbi,2" title="Donald Tusk" target="_blank">Donald Tusk</a> zapowiedział, że budżet państwa dołoży 110 milionów złotych do budowy stadionu przy ulicy Bułgarskiej w Poznaniu. To jednak o blisko 20 procent mniej niż oczekiwano w stolicy Wielkopolski. Według poznańskich urzędników, do pełnego zabezpieczenia finansowego projektu brakuje nam około 100 milionów złotych. Skąd pozyskać brakujące pieniądze, na razie nie wiadomo. Prezydent Ryszard Grobelny przez ostatnie tygodnie był na urlopie. Od dzisiaj jednak jest w pracy, można więc liczyć, że sprawy dotyczące finansowania obiektu zaczną być na bieżąco analizowane. Na razie wiadomo, że nikt w Poznaniu nie wyobraża sobie zmniejszenia liczby miejsc, co znacznie obniżyłoby koszt modernizacji obiektu. - Zamiast zmniejszenia liczby miejsc, możemy zaciągnąć kredyt lub poszukać prywatnego inwestora - zaznacza Ewa Bąk, dyrektor Wydziału Kultury Fizycznej i Turystyki UMP, która reprezentowała Poznań podczas negocjacji z rządem. Pomysły są Wiadomo jednak, że prezydent Poznania nie jest zwolennikiem kredytów, o czym mówił choćby w kontekście konstruowania budżetu na rok 2008. Kolejnym pomysłem może być wypuszczenie przez miasto obligacji, jednak i to w konsekwencji będzie prowadzić do zadłużenia. Tymczasem zdaniem posła Waldy Dzikowskiego, szefa wielkopolskiej Platformy, wciąż istnieje możliwość pozyskania dodatkowych funduszy z budżetu centralnego. - Trzeba walczyć, bo pieniądze są - zaznacza Dzikowski, dodając, że zamierza w tej sprawie rozmawiać z ministrem sportu. Czy warto budować? Czy gdyby jednak liczba krzesełek na stadionie w Poznaniu spadła do niespełna 40 tysięcy, stałaby się tragedia? Lwów, miasto większe od Poznania, buduje stadion na 33 tysiące widzów, a zdaniem mera stolicy zachodniej Ukrainy Andrieja Sadowyja, taka liczba miejsc w zupełności im wystarczy. Warto jeszcze raz zastanowić się, czy potrzebujemy tak dużego obiektu (docelowo 46.676 miejsc). Wiele miast gospodarzy Euro w Portugalii przekonało się bowiem, że po mistrzostwach zapełnienie ogromnych obiektów graniczy z cudem. Rafał Wąsowicz rafal.wasowicz@echomiasta.pl