- Nikt nie zakładał aż tak dobrego początku. W tych czterech kolejkach mieliśmy na pewno wygrać dwa mecze - z ŁKS i AZS Poznań. Nikt jednak nawet nie przypuszczał, że pokonamy też Lotos Gdynia, czyli aktualnego mistrza Polski - powiedział prezes klubu Ryszard Andrzejczak. Aktualnie w kadrze zespołu prowadzonego przez Miodraga Gajicia nie ma żadnej zagranicznej zawodniczki. Przed sezonem prezes Andrzejczak mówił, że o ewentualnym wzmocnieniu składu graczami spoza Polski klub będzie myślał po 31 grudnia. Sytuacja jednak się zmieniła. - Jesteśmy troszkę zawiedzeni postawą Agnieszki Jaroszewicz. Oczekiwaliśmy, że będzie lepiej grała ale wiemy, że jest po kontuzji i stara się nadrabiać zaległości. Cały czas mamy więc nadzieję, że spełni nasze oczekiwania. Do końca sezonu nie będzie jednak mogła grać Lucyna Kotonowicz, która zerwała więzadła krzyżowe w kolanie. Dlatego już teraz rozglądamy się za zawodniczką, która mogłaby wzmocnić zespół. Zatrudnienie zagranicznej koszykarki to jednak nie jest dla nas prosta sprawa - powiedział Andrzejczak. Wyjaśnił, że do "zapięcia" budżetu na sezon 2010-2011 brakuje jeszcze ok. 30 procent pieniędzy a w klubie tylko kilka podstawowych zawodniczek może liczyć na pensje w wysokości "średniej ligowej". Pozostałe mają niższe zarobki. Sprowadzenie zagranicznej koszykarki spowoduje powiększenie budżetowej dziury. Prezes beniaminka jest niemile zaskoczony wysokimi kosztami organizacyjnymi związanymi z grą w ekstraklasie. Przypomniał, że każdy klub w trakcie sezonu ma obowiązek rozegrać we własnej hali przynajmniej jeden mecz, który będzie transmitowany przez telewizję. - Organizacja takiego spotkania to dodatkowy wydatek ok. 15 tys. zł. Z tej kwoty 6 tys. zł trzeba zapłacić telewizji. Coś tu jest nie tak - powiedział Andrzejczak. W środę widzewskie koszykarki rozegrają wyjazdowy mecz z AZS Gorzów Wielkopolski. Andrzejczak nie ukrywa, że obawia się o wynik tego pojedynku. - Jedziemy do wicemistrza kraju, który ma ambicje zdobycia w tym sezonie mistrzowskiej korony. Czeka nas bardzo ciężki mecz. Trener i zawodniczki są bojowo nastawienia, ale ja osobiście boję się ostrego sprowadzenia na ziemię po tym bardzo dobrym początku sezonu - powiedział Andrzejczak. Dodał, że na razie zespół nie wykonał jeszcze nawet 50 procent założeń na cały sezon. Głównym celem drużyny nadal jest utrzymanie w ekstraklasie. Zdaniem Andrzejczaka zadanie to można będzie wykonać po rundzie zasadniczej tylko wtedy, gdy wygra się dziesięć spotkań. - To powinno dać awans do ósemki, która będzie walczyła o medale a nie o utrzymanie. Na razie ten cel jest jeszcze daleko - powiedział prezes MUKS Widzew.