Gdy turniej dotarł do fazy ćwierćfinałów okazało się, że wbrew wcześniejszym ustaleniom, nie zapewniono arbitrom wypłaty ekwiwalentu na miejscu w Głubczycach. Prezes Opolskiego Okręgowego Związku Badmintona (organizator mistrzostw na zlecenie PZBad.) oznajmił, że nie dysponuje gotówką. - Wobec tego faktu sędziowie odpowiedzieli, że nie będą pełnić swoich funkcji, o ile sprawa nie zostanie pozytywnie załatwiona - poinformował trener KU AZS Uniwersytet Warszawski Janusz Rudziński. Sędzia Maciej Buczkowski z Warszawy podkreślił, że nie była to ani wina klubu Technik Głubczyce, ani opolskiego związku, tylko "centrali", która nie przekazała pieniędzy. - To nie pierwszy taki przypadek. Identycznie było w styczniu podczas międzynarodowych mistrzostw Polski juniorów w Kędzierzynie-Koźlu. Zaprotestowaliśmy w Głubczycach, aby wyjątki nie przeszły w regułę. Jesteśmy fanami badmintona i możemy zrozumieć trudne sytuacje, ale nie godzimy się na mówienie nieprawdy. Zapewniano nas, że pieniądze otrzymamy na miejscu - powiedział Buczkowski, sędzia z 10-letnim stażem. Mieszkający w Piasecznie Tomasz Rogowski (arbiter od 12 lat) dodał, że rozwiązanie problemu było trudne z powodu absencji władz polskiego badmintona. - Rok temu również nie widzieliśmy prezesa na mistrzostwach kraju. Teraz jest ponoć za granicą, a 16 lutego rozpoczynają się w Warszawie drużynowe mistrzostwa Europy. Dostaliśmy niedawno powołania do sędziowania tego turnieju z adnotacją, o obniżonych stawkach jakąś dziwną decyzją prezydium związku. Po około dwugodzinnych negocjacjach uzgodniono, że co najmniej połowa należnych arbitrom pieniędzy zostanie wypłacona w gotówce w Głubczycach, a reszta w terminie siedmiu dni od zakończenia imprezy. Po przedstawieniu przez organizatora takiego oświadczenia, wznowiono turniej. Próby nawiązania w niedzielę kontaktu z prezesem PZBad. przez PAP nie powiodły się. W półfinale singla mężczyzn status quo w polskiej czołówce naruszył Hubert Pączek (AZS AGH Kraków), pokonując rozstawionego z numerem dwa Rafała Hawla (LKS Technik Głubczyce) 21:15, 8:21, 21:6. 25-letni Hawel uważany był na ogół za "wieczny numer 2" za plecami starszego od niego o cztery lata Wachy. Czy przegrana z również starszym od niego o trzy lata Pączkiem jest oznaką trwalszej zmiany hierarchii? Na odpowiedź trzeba będzie zapewne poczekać do następnego turnieju. W singlu kobiet status quo wydawało się także zagrożone. Anna Narel (LUKS Badminton Choroszcz) wygrała pierwszego seta z Augustyn 22:20, ale na tym się jednak zakończyła próba detronizacji wielokrotnej mistrzyni Polski, która rządziła w dwóch kolejnych setach.