- Bank jest państwowy. Działa od 1924 roku i nie wypiera się ciągłości swojego istnienia. Wystąpiłam więc o wypłatę tamtych oszczędności - opowiada obecna właścicielka książeczki. Niestety pieniędzy nie dostanie. Tak przynajmniej twierdzą przedstawiciele banku powołując się na dekret z 1947 roku, według którego przedwojenne książeczki utraciły moc prawną. Sprawa jednak nie jest tak oczywista. W imieniu łódzkiej emerytki podjął się prowadzić ją nieodpłatnie znany łódzki adwokat, który uważa, że są szanse na odzyskanie pieniędzy i odsetek. - Bank ciągle istnieje, a zatem powinien dotrzymać podjętych zobowiązań - tłumaczy. - Sprawa jednak jest precedensowa i prawdopodobnie spór rozstrzygnie dopiero Sąd Najwyższy.