Prokuratura podała wczoraj szczegóły okrutnego morderstwa, którego w nocy z 27 na 28 stycznia dopuścił się 47-letni mieszkaniec Lublina. Szokujące odkrycie 24-letnia Angelika K. została zamordowana w wynajętym przez mężczyznę mieszkaniu. Jego właściciel od dłuższego czasu bezskutecznie próbował skontaktować się z najemcą, dlatego postanowił sam udać się do mieszkania. Tam odkrył zwłoki młodej kobiety, które zostały ukryte w wersalce. "Ciało było już w zaawansowanym stadium rozkładu, dlatego biegły miał trudności z ustaleniem bezpośredniej przyczyny śmierci" – powiedział Piotr Sitarski z Prokuratury Okręgowej w Lublinie dla "Dziennika Wschodniego". Według ustaleń prokuratury, para poznała się w barze i przez pewien czas utrzymywała ze sobą bliskie stosunki po tym, jak kobieta zdecydowała się na zamieszkanie ze swoim oprawcą. Tamtego dnia 47-latek najpierw dusił kobietę rękami, a następnie zacisnął na jej szyi kabel od żelazka. Sam przyznał się do winy i opisał przebieg zbrodni. Zdaniem śledczych, po dokonanym morderstwie Artur S. wyrzucił telefon kobiety do Bystrzycy, a żelazko ze sznurem sprzedał na złom. Ponowna zbrodnia Co ważne, mężczyzna niedawno wyszedł z więzienia, gdzie odbywał karę 15 lat pozbawienia wolności za inne zabójstwo. Tamta zbrodnia była bardzo podobna, a ciało również zostało ukryte w wersalce. "Utrzymywali ze sobą kontakty seksualne. Wiemy, że kobieta zażywała narkotyki. Podejrzany relacjonował, że zachowywała się agresywnie. Początkowo, po dokonanym zabójstwie, mieszkał w kuchni. Lokal opuścił, gdy odór wydobywający się z wersalki stał się nieznośny" - powiedział "Dziennikowi" Piotr Sitarski.