- ASSECO RESOVIA 3 - JADAR SPORT Radom 2 - (19:25, 25:21, 25:22, 22:25, 15:8) - Sędziowali: J. Szydziński (Góra Śląska) i K. Sokół (Wrocław). - Zostaliśmy z dwoma młodymi środkowymi, ale musieliśmy sobie jakoś z tym poradzić. Dla nich (Kusiora i Guni - przyp. red.) było to bardzo trudne zadanie, chyba jeszcze trudniejsze niż dla nas - uważa Ivan Ilić. Przez pierwsze dwa sety środkowi gospodarzy zdobyli tylko jeden punkt i nic dziwnego, że od samego początku ciężar gry spoczywał na skrzydłowych. - Wiedzieliśmy, że nie możemy się spodziewać dużej liczby punktów ze strony naszych środkowych, więc próbowaliśmy grać więcej skrzydłami i drugą linią - opisuje rozgrywający Asseco Resovii. - Mecz był bardzo trudny, ale w tych najważniejszych momentach nasi skrzydłowi grali skutecznie. Ciężko się gra ze świadomością, że nie można za wiele grać pierwszym tempem i trzeba bardzo dużo piłek posyłać na skrzydła. W tej sytuacji skrzydłowi musieli w wielu przypadkach atakować piłki na bloku, ale myślę, że sobie dobrze radzili, zwłaszcza w tych wygranych przez nas setach - uważa Ilić. Gospodarze przez długi czas meczu nie byli w stanie zatrzymać grającego z konieczności (kontuzje w Jadarze) bardzo dobrze zresztą na ataku Wojciecha Żalińskiego. - Na tej pozycji grałem już pod koniec ub. sezonu, a ostatnio w sparingu z Avią Świdnik poszło mi chyba nieźle, skoro trener zdecydował, żebym nadal był atakującym. Niby statystyki miałem dobre, ale bardzo żałuję tie-breaku, bo niestety go zawaliłem, a była szansa na wygraną. Resovia zagrała bardzo dobrze w obronie i to było kluczem do sukcesu - stwierdził Wojciech Żaliński. W defensywie pierwszoplanowymi postaciami w ekipie gospodarzy byli: Ignaczak, Ilić i Gabrych. - Mogłem podbić ze trzy piłki więcej w IV secie i byłby inny wynik. Rywale zagrali naprawdę dobry mecz do samego końca. Zaskoczyła nas siła ich ataku. My jesteśmy w trudnej sytuacji na środku siatki i trzeba pochwalić Ivana Ilicia, że nie bał się grać z niedoświadczonymi Kusiorem i Gunią. Nie wykluczył ich z grania, dał im szansę, mimo że nie spisywali się najlepiej, ale ważne, że im zawierzył i przez to rywale z drugiej strony nie przechodzili bezpośrednio z blokiem tylko na skrzydła - mówi Piotr Gabrych. Po meczu w ekipie z Radomia mimo wywalczonego jednego punktu było trochę rozgoryczenia. - Była szansa na wygraną, bo przez półtora seta graliśmy z wielkim zaangażowaniem i animuszem. Jednak sporne decyzje sędziów trochę wybiły nas z rytmu. Popełniliśmy za dużo błędów w końcówkach setów. Zabrakło nam zimnej krwi, co rywale skrzętnie wykorzystali. Resovia wygrała ten mecz większym spokojem, bo tak naprawdę, jak na swój ogromny potencjał, nie grała, żadnej wielkiej siatkówki - uważa Sebastian Pęcherz. RAFAŁ MYŚLIWIEC