Akcja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy była pierwszą okazją do porozmawiania z nowym szefem jednej z najważniejszych instytucji w gminie. - Jak ocenia pan obecny stan MOKSiR-u? - Trudno wysnuwać wnioski po paru dniach na tym stanowisku - odpowiada Robert Gwóźdź. - W chwili obecnej wiem, że obiekty nie są w najlepszym stanie. Mamy dużą halę widowiskową, jedną z największych w okolicy, lecz nie spełnia ona już wymogów współczesności. Dziś budowane hale są znacznie lepiej ocieplone i oświetlone. - Jakie ma pan plany jako nowy dyrektor ośrodka? - W chwili obecnej zapoznaję się z dotacją gminną. Dopiero potem nastąpi etap tworzenia planów dalszych działań. Myślę, że pod koniec stycznia będę mógł już konkretnie rozdzielić pieniądze, jakimi MOKSiR dysponuje. - Jak pan widzi przyszłość MOKSiR-u? - Jako mieszkaniec Zawadzkiego i osoba, która całe życie poświęciła sportowi, mam pewne pomysły. Musiałem się zresztą nimi podzielić podczas starań o to stanowisko. Muszę jednak skonfrontować je z możliwościami finansowymi ośrodka. - Wysuwane są zarzuty, że jest pan osobą karaną. Czy nie koliduje to z funkcją dyrektora MOKSiR-u? - Osoby, które stawiają te zarzuty, nie mają chyba pojęcia, jak funkcjonuje polskie prawo. Jednym z warunków przystąpienia do konkursu było przedstawienie zaświadczenia o niekaralności. Bez spełnienia tego wymogu formalnego nie miałbym szans kierować placówką. ROMUALD KUBIK