Pytany, czym przekonał Grosickiego do pozostania w Białymstoku, prezes Sportowej Spółki Akcyjnej odpowiedział: "Mamy takie nasze sprawy". Jednocześnie przyznał, że oferta Arisu z punktu widzenia finansowego była atrakcyjna też dla klubu. Grosicki, jeden z głównych bohaterów niedzielnego zwycięstwa Jagiellonii nad mistrzem Polski Lechem Poznań (2:0), przebywa obecnie na zgrupowaniu drużyny narodowej w Grodzisku Wlkp. - Za dużo jest jeszcze do zrobienia w Białymstoku - powiedział o niedoszłym transferze, dodając, że duży wpływ na jego decyzję mieli członkowie władz klubu, w tym prezes Kulesza oraz trener Michał Probierz. - Poza tym ważnym aspektem byli kibice, którzy mnie przyjęli z otwartymi rękoma, jak swojego. Po tym co stało się w Salonikach, nie mógłbym przejść do Arisu. Nie mógłbym im tego zrobić. Pieniądze nie są tu najważniejsze - podkreślił Grosicki cytowany przez oficjalną stronę "Jagi. Podczas meczu Ligi Europejskiej z Arisem w Salonikach doszło do zamieszek na stadionie, na krótko sędzia nawet przerwał grę. Pięciu fanów Jagiellonii zostało zatrzymanych i skazanych, w tym jeden na karę więzienia bez zawieszenia. Kibice zbierają pieniędze na pomoc prawną i inne koszty związane z ich procesami. Sympatycy Jagiellonii skarżyli się jednak, że byli prowokowani oraz atakowani przez fanów Arisu i przez tamtejszą policję. Doszło też do ataku miejscowych na autokar, którym jechali na mecz oficjele białostockiego klubu.