Nie ma bardziej regularnej drużyny niż Budowlani. W 2003 r. Polski Związek Rugby zreorganizował ligę, wprowadzając po sezonie zasadniczym dodatkowe mecze o mistrzostwo Polski. Łódzki zespół wystąpił we wszystkich dotychczasowych pięciu finałach! W trzech pierwszych meczach z Ogniwem Sopot i dwukrotnie z Arką Gdynia nie udało się zdobyć złota. Budowlani pokazali swoją wyższość w dwóch ostatnich sezonach. W finałowych meczach pokonali arkowców w 2007 r. i - rok wcześniej - niedzielnego przeciwnika, czyli zespół Folc Warszawa. Trzeci tytuł mistrzów kraju jest jak najbardziej realny, ale... To tylko sport - Chcielibyśmy wygrać, ale to tylko sport - przyznaje Maciej Pabjańczyk, łącznik młyna łódzkiej drużyny, jeden z najlepszych zawodników polskiego rugby. - Mogę obiecać jedno: będziemy gryźli trawę i damy z siebie wszystko. Cel jest prosty, tytuł mistrzów Polski. Jakie atuty mają Budowlani? Przede wszystkim to wyrównana kadra zespołu. Każda zmiana na boisku to wzmocnienie składu i gwóźdź do trumny przeciwników. Do tego dochodzi cała grupa "wilczków", czyli młodych zdolnych graczy, którzy są spragnieni gry i sukcesów. - Za nami przemawia atut własnego boiska i naszej świetnej publiczności - dodaje Maciej Pabjańczyk. Ale atuty ma także zespół ze stolicy. - Musimy uważać na ich bardzo mocny, nieprzyjemny młyn. Nie można też dopuszczać do gry przy naszym polu punktowym. To może być bardzo niebezpieczne - wylicza Ryszard Wiejski, trener Budowlanych Łódź. Szkoleniowiec dokładnie rozpracował Folca i zwraca szczególną uwagę na "warszawskich" Gruzinów, m.in. Meraba Gabunię, a także wyróżniających się Polaków: atakujących Wojciecha Łukaszewicza, Tomasza Gołąba i Macieja Miśkiewicza oraz łącznika Łukasza Nowosza. - Na naszą korzyść działa fakt, że w ostatnich meczach wygrywaliśmy z Folcem - dodaje Ryszard Wiejski. Rzeczywiście, łodzianie wygrali ze stołeczną drużyną dwa mecze ligowe, u siebie i na wyjeździe, i w Pucharze Polski. W tym ostatnim spotkaniu Budowlani wystąpili bez dziewięciu podstawowych zawodników. Gladiatorzy W półfinałach mistrzostw Polski, łodzianie pokonali 32:10 Lechię Gdańsk. Drużyna z Wybrzeża przegrała zasłużenie, a gracze gości zrobili sobie prawdziwe polowanie na Macieja Pabjańczyka. Po jednym z zagrań lechitów zamroczony zszedł z boiska, a po meczu przykładał lód do zbitego mięśnia uda. Ale łódzki łącznik i jego koledzy to twardzi faceci. Choć poobijani i posiniaczeni w niedzielę stawią czoła przeciwnikowi z Warszawy. Kilkutysięczna publiczność Budowlanych nie wierzy, że wynik może być inny niż zwycięstwo łódzkich gladiatorów. Mecz tradycyjnie sędziować będzie arbiter z Francji. Michał Bogusiak