- Dlaczego zdecydował się pan kandydowć na stanowisko rektora? - Doświadczenia trzydziestu lat pracy w sporcie jako trener i na uczelniach w Gdańsku, Poznaniu, Warszawie. Uznałem, że czas, aby je wykorzystać. Najlepiej i w pełni mogę zajmując pierwsze miejsce. Tylko pozycja rektora daje możliwość podejmowania decyzji, pozbycia się malkontentów, osób twierdzących, że nie można czegoś zrobić bo to, bo tamto. W moim przekonaniu w sporcie wyczynowym pieniądz dal sportowca ma wartość dopiero po sukcesie. Nie jest czynnikiem motywującym. Sport powinien przygotowywać do życia w społeczeństwie. Po co młodzież w przedszkolu, studium wychowania fizycznego zachęca się do udziału w sporcie amatorskim? Po to, aby wykształcić dojrzałych społecznie, psychologicznie obywateli. Dlatego podjąłem się funkcji rektora, żeby w małym, ale jakże ważnym obszarze życia społecznego, zrobić coś - górnolotnie mówiąc - dla Polski. - Jak zamierza pan realizować swój plan, którym przedstawił pan kandydując na stanowisko rektora? Jakie ma pan plany na jeszcze lepsze funkcjonowanie uczelni? - Moim zdaniem przez ostatnie 6 lat na uczelni był stagnacja, stagnacja i jeszcze raz stagnacja. Z tego względu uważam, że czegokolwiek bym nie zrobił to będzie zauważone. Przed wszystkim chciałbym wrócić do dobrych tradycji rozwoju nauki na uczelni. Moim zdaniem zostało to karygodnie zaniedbane. Chcę systemowo zbliżyć samorząd do uczelni. Równocześnie uczelnia, która ma "S" w nazwie musi się zbliżyć do związków sportowych w wybranych dyscyplinach, w których mamy tradycje. Co pokazały igrzyska olimpijskie jest coś co my możemy dać tym dyscyplinom, a czego im brakuje. Mamy niewykorzystanych fachowców. Kształcimy kadrę trenerską. Kolejnym sprawą, którą chce zrobić jest uruchomienie szeregu wydawnictw zarówno prasowych, jak i internetowych. Planuję nawiązanie ściślejszej współpracy z najlepszymi uczelniami w Europie. Nie tymi, które się same zgłaszają, ale tymi, które mogą podnieść wartość sportu i dydaktyki. Kolejnym punktem jest rozwój Wydziału Turystyki i Rekreacji. Chciałbym stworzyć kierunki master of business in sport i master of business in tourism. Planuję uruchomić trzytorowe pozyskiwanie środków z Unii Europejskiej. Po pierwsze we współpracy z marszałkiem województwa. Po drugie bezpośrednio z Warszawy. Po trzecie z samej Brukseli. Byłyby one pozyskiwane poprzez projekty miękkie czyli dydaktyczno-sportowo-naukowe, albo twarde czyli inwestycyjne. Jest paradoksem, że mamy kadrę, a nie mamy bazy sportowej. Są związki, które mają bazę, a nie mają kadry. Kto odpowiada za tą niekonsekwencję. Wspominałem już o wydawnictwach sportowych. Od trzech-czterech lat nie istnieją chciałbym je wskrzesić. - Wyniki uzyskane w Pekinie przez zawodników AZS AWFiS Gdańsk z pewnością są powodem do dumy. Pewien niesmak pozostał po występie florecistek. - Jestem dumny z naszych medalistów. Nasi zawodnicy zdobyli dwa medale. To bardzo dobry wynik. Liczyliśmy na trzy, ale 65 procent wykorzystanej szansy medalowej to bardzo dobry wynik. Każdemu bym życzył, żeby z trzech szans medalowych dwie były wykorzystane. Co do florecistek to uważam, że została wykorzystana emocjonalna wypowiedź zawodniczki po zawodach. Ktoś rozdmuchał cała sprawę. Mam o to pretensje do dziennikarzy. Nie wybaczę mediom, że wykorzystali tą wypowiedź do skłócenia wybitnej zawodniczki z wybitnym trenerem. Takie zachowanie redaktora można nazwać patologią. Zarówno środowisko trenerskie jak i zawodnicze negatywnie odbierają rozdmuchiwanie całej sprawy. Te wyniki na igrzyskach powinny zaowocować odpowiednim budżetem na sport. My udowodniliśmy, że potrafimy dobrze przygotować zawodników do startu. Minister sportu powinien wymagać ode mnie jako rektora, że będę kontynuował tą drogę skoro przyniosła sukces w Pekinie. Z tego powinienem być rozliczany. Jestem na to gotowy. - Czy są szanse na rozwój gier zespołowych na uczelni? - Przede wszystkim zajmiemy się tymi dyscyplinami, które mają u nas tradycje czyli piłką ręczną. Uważam, że jest szansa na dobrą piłkę ręczną w Gdańsku. Jest dobry klimat do tego. Jeśli znalazłyby się dwa-trzy miliony złotych to moglibyśmy mieć w Gdańsku znaczną część reprezentacji Polski. Zawodnicy i trener Wenta są skłonni przyjść do Gdańska. Taki zespół miałby szansę na walkę o europejskie puchary. Byłaby to bardzo dobra forma promocji dla sponsora. Jest szansa, że uda się coś w tej sprawie zrobić. Jest projekt, za którym stoi profesor Czerwiński. To daje dużą nadzieję, że zakończy się on powodzeniem. Tomasz Łunkiewicz