Tak przynajmniej zapowiadali zawodnicy w momencie oddawania "Echa Miasta" do druku. Powód? Kto choć trochę zna sytuację w klubie przy al. Unii wie, że przyczyna jest oczywista - finanse. - Kolejny raz zostaliśmy oszukani i na święta nie dostaliśmy pieniędzy - denerwuje się jeden z zawodników ŁKS. A zaległości są niemałe: chodzi o wypłaty za dwa miesiące, a także większość premii za ligowe punkty. Sytuacja może się jednak bardziej skomplikować. W poniedziałek ełkaesiacy mają zaplanowany wyjazd na zgrupowanie w górach koło Starego Sącza. Jeżeli nie pojawią się pieniądze, to z obozu wyjdą nici. Brak wypłat zarzuca się prezesowi Szczepanowi Miłoszowi, który miał przeznaczyć je na inne świadczenia, zamiast przelać na konta piłkarzy. Na pewno ten temat pojawi się na spotkaniu sponsora i szefa rady nadzorczej ŁKS SSA Daniela Goszczyńskiego ze współudziałowcem z Litwy Algimantasem Breikstasem. Litwin przed rokiem przejął udziały w ŁKS i obiecywał złote góry, a nawet grę klubu w Lidze Mistrzów. Z zapowiedzi wyszło to co zwykle, czyli awantury, niezgoda, przepychanki prawne i wzajemne oskarżenia. Teraz Breikstas ma wrócić do ŁKS z - jak marzą niektórzy - walizką z milionami. Te pieniądze na pewno pomogłyby w walce o utrzymanie w gronie najlepszych zespołów. Cracovia i Górnik Zabrze, najbardziej zagrożone spadkiem z ekstraklasy, zbroją się przed rundą rewanżową. Tymczasem ŁKS na razie pozyskał darmowych graczy - pomocnika Stanisława Terleckiego juniora (syna słynnego napastnika łódzkiej drużyny) i dwóch obrońców: Nerijusa Radżiusa z Litwy i wracającego z Kolejarza Stróże Roberta Sieranta. Czy będą następne wzmocnienia? To już problem włodarzy klubu. Przede wszystkim z pieniędzmi, ale także z buntem na pokładzie statku zwanego ŁKS. MB