- Od lat nasza sytuacja wygląda tak, że ratownicy siedzą za szafą w tym samym pokoju co dyspozytor, a naszym magazynem jest kontener wypożyczony od prywatnej osoby. Pomieszczenia biurowe wynajmujemy w jednym z banków, a cenny sprzęt, np. łodzie warte 350 tys. zł zimujemy wynajmując hangar i słono za niego płacąc. Swoich magazynów nie mamy - powiedział szef mazurskiego WOPR Zbigniew Kurowicki. Dodał, że ratownicy nie mają też bazy szkoleniowej. Ostatnio, by ćwiczyć ratowanie ludzi z udziałem śmigłowca, musieli wynająć ośrodek szkoleniowy. Ponieważ mazurski WOPR, który okrągły rok pilnuje bezpieczeństwa na Szlaku Wielkich Jezior, główną siedzibę ma w Giżycku, władze tego miasta zaproponowały ratownikom przeprowadzkę z obecnych pomieszczeń do nowej, oddanej oficjalnie do użytku w minioną sobotę, ekomariny (kosztowała 19 mln zł, otwierał ją prezydent Komorowski, ratownicy WOPR podczas uroczystości wciągali na maszt banderę - przyp. red.). W ekomarinie swą siedzibę mają już np. strażnicy miejscy. Ratownicy propozycję miasta jednak odrzucili. - Zaproponowano nam pomieszczenia w głównym budynku ekomariny, gdzie mieszczą się m.in. knajpy. Nie zgodziłem się na to, bo mój dyspozytor dysponuje 15 zespołami ratowniczymi, musi współpracować z policją, strażą pożarną, czy pogotowiem ratunkowym. Ta praca wymaga skupienia - powiedział Kurowicki dodając, że w zaproponowanych pomieszczeniach nie było podłączonych telefonów. Mazurski WOPR w ekomarinie wskazał inną lokalizację. - Chcielibyśmy urzędować w oddzielnym budynku tam, gdzie w piwnicach urządzono sanitariaty, a na górze są pokoje dla rozbitków. Tam będzie spokojniej, będziemy mogli porządnie wykonywać obowiązki - powiedział Kurowiski dodał jednak, że choć miasto przystało na tę propozycję ratowników znów jest jedno "ale". - Ten budynek nie jest ogrzewany, a my pracujemy okrągły rok. Co mamy zrobić jesienią? A zimą? Przecież dyspozytor nie będzie się ogrzewał kaloryferem na prąd - zauważył Kurowicki. Burmistrz Giżycka Jolanta Piotrowska przyznała w rozmowie, że z argumentacją mazurskiego WOPR-u trudno się nie zgodzić. Zapewniła, że miasto założy centralne ogrzewanie w budynku, gdzie chcą pracować ratownicy. - Mamy na to pieniądze, to nie jest skomplikowana sprawa" - zapewniła burmistrz zauważając, że to nawet logiczne, by WOPR znajdował się przy pokojach dla rozbitków. Dodała jednak, że miasto musi pokonać jeszcze jedną przeszkodę formalną. - W projekcie ekomariny, na którą dostaliśmy dofinansowanie ze środków unijnych założyliśmy, że WOPR będzie się mieścił w głównym budynku. Teraz musimy uzyskać zgodę urzędu marszałkowskiego na zmianę tej lokalizacji, bo jeśli sami o tym zdecydujemy trzeba będzie oddać dotację - zauważyła Piotrowska. Burmistrz Giżycka zapewniła, że jej pracownicy już przygotowują w tej sprawie dokumentację. Jej zdaniem, jesienią sprawy formalne powinny być już rozwiązane, a ogrzewanie doprowadzone. WOPR ma także dostać pomieszczenia, w których umieści serwery i inny sprzęt komputerowy obsługujący systemy alarmowe. W mazurskim WOPR (to organizacja pozarządowa - przyp. red.) czynnie pracuje 280 ratowników, w bazie w Giżycku zatrudnionych jest 17 osób. To właśnie ratownicy tej służby podczas białego szkwału w 2007 roku jako pierwsi wypłynęli z pomocą i podjęli z wody ponad stu żeglarzy (87 zarejestrowali, wielu po prostu odstawili do portów).