Mężczyzna wyszedł z domu po gigantycznej śnieżycy "Jones", która w miniony weekend nawiedziła wschodnie Stany Zjednoczone. Zapowiedział żonie że, wróci wieczorem. Tak się jednak nie stało. Zaniepokojona rodzina rozpoczęła poszukiwania. Mężczyznę znaleziono w zasypanym samochodzie. Silnik pracował, ale rura wydechowa pojazdu była zakryta warstwą śniegu. Rodzina tragicznie zmarłego przypuszcza, że mężczyzna został zasypany w aucie przez pług śnieżny, który przejeżdżał ulicą. Jak podało biuro koronera, bezpośrednia przyczyna śmierci nie została jeszcze ustalona. Podczas śnieżyc zginęło kilkanaście osób. Były to głównie ofiary wypadków drogowych albo osoby, które zasłabły podczas odśnieżania swoich posesji.Śnieżyca jaka przeszła nad wschodnim wybrzeżem USA przykryła co najmniej półmetrową warstwą białego puchu obszar zamieszkany przez 80 milionów Amerykanów. Rekord zanotowano w stanie Zachodnia Wirginia, gdzie spadł ponad metr śniegu. W weekend pogoda sparaliżowała ruch w USA. Zamknięto większość dróg, mostów i tuneli. "Zostańcie w domach. Na ulicach i drogach jest niebezpiecznie"- apelował do nowojorczyków gubernator Andrew Cuomo i burmistrz de Blasio.