Akcja "Odmalujmy Polskę" powstała z myślą o byłych działaczach opozycji antykomunistycznej, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji materialnej. Jak mówią jej organizatorzy zaczęło się od pomysłu, by pomagać tym, którzy kiedyś walczyli o wolną Polskę. Na pierwszy remont młodzież zbierała pieniądze wśród znajomych. - Ktoś dał 10 zł, ktoś 20 zł, a ktoś 300 zł - i tak zgromadziliśmy pierwsze fundusze - wspomina Paulina Machera, koordynatorka akcji "Odmalujmy Polskę". Mieszkanie Zbigniewa Kruka-Strzebońskiego jest trzecim, wyremontowanym w ramach akcji. - Przed pracami zgłosił się do nas przedsiębiorca z Ostrowa i zaoferował sfinansowanie zakupu potrzebnych materiałów - tłumaczy Paulina. Meble, w które wyposażono pokój, również pochodziły od darczyńcy. - Zadzwonił do mnie mężczyzna, który stwierdził, że zamiast sprzedawać je za kilka złotych, może oddać komuś naprawdę potrzebującemu - opowiada Piotr Ziółkowski koordynator akcji. Prace u Kruka-Strzebońskiego trwały siedem długich dni. W sumie zaangażowanych było 15 osób. - Duże wsparcie otrzymaliśmy od kolegi pana Zbyszka z lat Solidarności. Praca była więc ponadpokoleniowa, a przez to wyjątkowa - mówi Ziółkowski. Ekipa "Odmalujmy Polskę" nie ma profesjonalnego doświadczenia w remontach, ale jak przyznają jej członkowie, za każdym razem uczą się czegoś nowego. Ponadto korzystają z pomocy specjalistów. "To nie moje mieszkanie" Zbigniew Kruk-Strzeboński jest zasłużonym działaczem opozycyjny. W czasie stanu wojennego był internowany. W latach 80. stał się jednym z czołowych aktywistów małopolskiej "Solidarności", zajmował się również kolportażem podziemnej prasy. Poważne kłopoty rozpoczęły się, kiedy mężczyzna zachorował na miażdżycę, a potem stracił nogę. - Z racji mojej choroby, w mieszkaniu nagromadziło się wiele rzeczy - przyznaje Strzeboński. - Teraz jest odmalowane, odremontowane. Wreszcie ktoś poustawiał meble, zrobił porządek. Zrobił to, czego ja, na jednej nodze nie byłem w stanie... - przyznaje. Jak mówi, najbardziej zaskoczył, go fakt, że młodzież chciała mu pomóc, dlatego, że kiedyś był działaczem solidarnościowym. Nie spodziewał się, że jego walka z komunizmem zostanie doceniona. - To piękna akcja. Mówiąc z przymrużeniem oka, na początku byłem przekonany, że to nie moje mieszkanie - podsumowuje.