Zawsze, gdy dochodzi do nieprzewidzianych, tragicznych w skutkach wydarzeń na dużą skalę, nasuwa się pytanie, o to jak wpłyną one na światowy układ sił. Tak było po atakach na World Trade Center w Nowym Jorku i budynki Pentagonu w Waszyngtonie w 2001 roku, po serii ataków bombowych na pociągi w Madrycie w 2004 r., czy po zamachach w Londynie rok później. Spekulacji i pytań o zmianę światowego układu sił nie da się uniknąć także po serii zamachów, do których doszło 13 listopada w Paryżu. - Światowy układ sił nie zmienia się tak szybko, jak szybko zachodzą różne spektakularne zjawiska - wyjaśnia w rozmowie z Interią prof. Stanisław Bieleń, ekspert z Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW. Jednak, jak zauważa, szok po paryskim zamachu jest spotęgowany wydarzeniami ostatnich miesięcy: masowymi "wędrówkami ludów" z państw Bliskiego Wchodu, Afryki i Azji do Europy, oraz eskalacją wojny w Syrii. Koniec dominacji Zachodu Przez wiele lat to Stany Zjednoczone rozdawały karty w światowej polityce i były gwarantem bezpieczeństwa. - Mamy do czynienia z jednym graczem globalnym i są nim bezspornie Stany Zjednoczone. Jest też grupa mniejszych graczy, którzy pretendują do stania się graczami światowymi. Mowa tutaj przede wszystkim o Chinach i o Rosji. Siłą rzeczy Francja i Wielka Brytania zajmują należne im miejsce, ale nie są na pierwszej linii - wyjaśnia prof. Michał Chorośnicki z UJ. Teraz, zdaniem prof. Bielenia, na naszych oczach dokonuje się przetasowanie sił na arenie międzynarodowej. - Rewolucyjna zmiana w pojmowaniu światowej geopolityki polega na tym, że kruszy się dominacja Zachodu nad resztą świata - uważa prof. Bieleń. - Okazuje się, że inicjatywę w kształtowaniu ładu międzynarodowego przejmują nowe siły, do których należą Chiny, Indie czy Rosja, ale także Iran, Turcja czy Arabia Saudyjska. Pojawiają się ponadto hybrydalne twory niepaństwowe lub parapaństwowe, do których należy tzw. Państwo Islamskie, z agresywną ideologią i mesjanistyczną krucjatą - ocenia ekspert z UW. Bliski Wchód stał się zapalnikiem i źródłem zagrożeń. - Krzyżują się tam interesy konserwatywnych i reakcyjnych państw arabskich, ambitnego Iranu, wojowniczej Turcji i żyjącego w poczuciu oblężenia Izraela, które są sojusznikami Stanów Zjednoczonych (poza Teheranem). Gdyby nie miały one tak możnego patrona i protektora, ich polityka nie byłaby zapewne tak agresywna i pewna siebie - wyjaśnia prof. Stanisław Bieleń. Zdaniem naszego rozmówcy, to USA musi wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za rozwiązanie problemów na Bliskim Wschodzie, a co za tym idzie w Europie, do której z zagrożonych terenów próbują przedostawać się tysiące uciekinierów. - Jeśli Stany Zjednoczone nie znajdą na tyle odwagi, by wyciągnąć wnioski z obłudnego przyzwolenia na finansowanie międzynarodowego terroryzmu i przyznać się do odpowiedzialności za wiele nieszczęść spowodowanych interwencjami militarnymi przeciwko autorytarnym reżimom w Iraku, Libii i Syrii, to problem Bliskiego Wschodu pozostanie otwarty ze wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami - ocenia ekspert. Koalicja przeciwko Państwu Islamskiemu Po ostatnich wydarzeniach w Paryżu słychać coraz wyraźniejsze deklaracje podjęcia zdecydowanej walki z tzw. Państwem Islamskim, które przyznało się do dokonania zamachów. Zaatakowana bezpośrednio Francja podjęła się próby zbudowania szerokiej koalicji przeciwko dżihadystom. Prezydent Francois Hollande od kilku dni spotyka się ze światowymi przywódcami i nakłania ich do zaangażowania się w zwalczanie ISIS. - Francja przejmując inicjatywę w koordynacji wysiłków na rzecz stworzenia koalicji antyterrorystycznej próbuje tak naprawdę odzyskać podmiotowość i wyzwolić się z niemocy, jaka opanowała w ostatniej dekadzie rządy europejskie - uważa prof. Bieleń. Ale bez porozumienia się mocarstw i podjęcia przez nich współpracy, niemożliwe będzie skuteczne przeciwstawienie się tzw. Państwu Islamskiemu. - To jest klucz do uniemożliwiania akcji terrorystycznych, na tyle, na ile to jest możliwe - podkreśla prof. Michał Chorośnicki. Jednocześnie ekspert zaznacza, że nierealne jest zupełne wykluczenie zagrożenia za strony terrorystów. - Całkowite przewidzenie i likwidacja akcji w zarodku jest niestety niemożliwa. Tak samo jak nie można zwalczyć przestępczości zorganizowanej, bo to jest niestety wykwit czarnej strony natury ludzkiej. Ale można to ograniczać - wyjaśnia profesor. Najważniejszym elementem ograniczania zagrożenia jest dobra współpraca i wymiana informacji. - Wymiana informacji, jeśli do niej dojdzie na szeroką skalę, powinna pomóc. W każdym razie na pewno utrudni życie terrorystom. Nie będą mogli wykonać takich rzeczy, które zrobili w Paryżu - mówi ekspert. Bez współpracy i wymiany informacji nie pomogą nawet najlepiej wyszkolone służby. A takimi, w ocenie profesora Chorośnickiego, dysponuje Francja, w której doszło do tragicznych w skutkach zamachów. Rozwiązanie konfliktu w Syrii kluczowe Apel prezydenta Francois’a Hollande’a spotyka się z pozytywnym odzewem ze strony światowych przywódców. Barack Obama, Władimir Putin, David Cameron jednym głosem deklarują zaangażowanie w walkę z terroryzmem. Zatem, jak walczyć z Państwem Islamskim? W opinii prof. Chorośnickiego, pierwszym kluczem do ustabilizowania sytuacji jest rozwiązanie konfliktu w Syrii. - W Syrii możliwy jest jedynie kompromis, polegający na próbie ustanowienia rządu jedności narodowej i wymanewrowaniu dzisiejszego przywódcy Asada, który ma krew na rękach, i który jest wspierany przez Rosję. Być może w ramach kompromisu, uda się go kimś zastąpić - uważa nasz rozmówca. Utrącenie Asada byłoby krokiem ku przywróceniu pokoju. - Jeśli by doszło do pokoju, to odcięłoby to możliwość działania sił ekstremistycznych, Państwa Islamskiego na terenie Syrii - zauważa profesor. Z kolei według prof. Stanisława Bielenia, Zachód musi pogodzić się z ideą szerokiej formuły koalicji antyterrorystycznej, która powinna działać na podstawie mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ. - Szeroki front przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu, obejmujący także Chiny, powinien współpracować z realnymi rządami Syrii i Iraku, a kwestia ich legitymizacji powinna być rozstrzygnięta po likwidacji głównego źródła zagrożeń - uważa ekspert z UW. Stworzenie i utrzymanie koalicji antyterrorystycznej będzie, zdaniem prof. Bielenia, sprawdzianem dobrej woli rządów państw zachodnich. - W ostatnich dekadach zależało im na dekompozycji Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu w imię swoich neokolonialnych interesów. Czas najwyższy przyznać, że taka polityka doprowadziła do niezmierzonych cierpień ludzkich, ale i do totalnego krachu wizji modernizacyjnej Zachodu, opartej na "eksporcie" demokracji i praw człowieka na obszary odmienne pod względem cywilizacyjnym - uważa ekspert. Rola Rosji W obliczu wzrostu napięcia w ostatnich dniach, ważne staje się określenie miejsca i roli Rosji. Zdaniem ekspertów zbliżenie Rosji z Zachodem jest nieuniknione. - Zbliżenie Zachodu z Rosją, w tym Waszyngtonu i Moskwy jest nieuchronne, acz niełatwe, także z powodów wizerunkowych. Wymusza je jednak obiektywna sytuacja wynikająca ze stosunku sił. Geopolityka rosyjska, niezależnie od wielu słabości, czyni Rosję liczącym się graczem sceny międzynarodowej. Bez jej udziału nie sposób rozwiązać żadnego z palących problemów - przekonuje prof. Bieleń. Nie można jednak zapominać o wcześniejszych ruchach Moskwy. Coraz zuchwalsze poczynania Państwa Islamskiego sprawiły, że na dalszy plan zeszła aneksja Krymu i doprowadzenie do wybuchu wojny na Ukrainie. - Rosja swoimi działaniami bezspornie naruszyła prawo międzynarodowe. Rodzi się pytanie, czy winy Rosji zostaną odpuszczone: czy będzie współpracować ze światem zachodnim w zwalczaniu terroryzmu, a sprawę Ukrainy i Krymu przykryje się milczeniem - zastanawia się prof. Chorośnicki. - Wydaje się, że świat zachodni wciągnie Rosję do koalicji antyterrorystycznej ale przy zastrzeżeniu, że nie zapomina o tym, że Rosja dokonała aneksji i zachowała się niezgodnie z prawem międzynarodowym. To może osłabić działania Rosjan ale wydaje się być działaniem zdroworozsądkowym. Nie może być bowiem tak, że za naruszenie prawa międzynarodowego ktoś, w tym wypadku państwo rosyjskie, odbiera premię - dodaje ekspert z UJ. Zdaniem prof. Bielenia, Rosja będzie także ważnym partnerem gdy dojdzie do przygotowywania ofensywy lądowej na terenie zajmowanym przez Państwo Islamskie. Konieczność przewartościowania priorytetów Prof. Bieleń przewiduje, że choć kończy się czas globalnej hegemonii USA, to nie oznacza, że Stany Zjednoczone zgodzą się na zajęcie przez Rosję roli mocarstwa. - Rosja odzyskuje zdolność kreowania swojej wizji poprzez skuteczne kontrowanie pomysłów amerykańskich. O ile Stany Zjednoczone lansują uniwersalną demokratyzację, także przy użyciu siły, jako panaceum na wszystkie problemy współczesnego świata, o tyle Rosja uważa, że każde państwo w ramach suwerenności ma prawo do własnego modelu rządów - przypomina ekspert. - Świat Zachodu staje przed największym wyzwaniem natury cywilizacyjnej. W obliczu groźby nowych totalitaryzmów ubranych w szaty religijne rządy zachodnie muszą dokonać głębokich przewartościowań swoich priorytetów ideologicznych i strategii postępowania - podsumowuje w rozmowie z Interią prof. Stanisław Bieleń.