Ten wieczór też zapowiada się ciekawie. Jest 21.30, a ja nadal czekam na tramwaj. O tej godzinie miałam stawić się na Komisariat Policji nr II w Krakowie. Niestety, najpierw wsiadłam w zły tramwaj, a kolejny się spóźniał. Zdaję sobie sprawę, że jest już po odprawie funkcjonariuszy. Mimo to jadę. Na szczęście widzę budynek przy ulicy Lubicz. Wysiadam. Niestety było zgłoszenie. Funkcjonariusze wyjechali już na służbę. Interwencja nie może czekać. Ochrona prowadzi mnie do małego pokoiku kierownika ogniwa patrolowo-interwencyjnego, który legitymuje się jako inspektor Nalepka. Po drodze mijam robotników remontujących komisariat. Jak widać, nie tylko policja pracuje w nocy. Wchodzę do małego pokoiku.Jeszcze tylko okazanie dowodu tożsamości i mogę rozmawiać z kierownikiem. Mundur, tonfa i odprawa O 21. rozpoczyna się odprawa prowadzona przez kierownika ogniwa patrolowo-interwencyjnego. Policjanci przychodzą punktualnie. Przebierają się w mundury. Pobierają sprzęt. Otrzymują broń, tonfę, czyli pałkę, gaz, kajdanki, alkomat. Niezbędny jest też notatnik, w którym opisują każde wydarzenie, jakie miało miejsce i cały przebieg swojej służby. Kierownik podaje skład patrolu, który dobierany jest w oparciu o analizę zdarzeń i informację, jakim pojazdem będą jeździć. Wyjaśnia, na co zwrócić uwagę, mówi o zdarzeniach na terenie regionu Komisariatu nr II, kto zaginął, na jakie samochody zwrócić szczególną uwagę, gdzie się rozejrzeć. Patrole są przeważnie 2 - 3 osobowe. Policjanci otrzymują cedułki, czyli mapki graficzne danego regionu. Kierownik pełni nadzór nad dziesięcioma funkcjonariuszami na służbie. - Jeżdżę, kontroluję sposób pełnienia służby i rozliczam z niej. Odprawiam. Sam też podejmuję interwencję, jeśli jest taka konieczność - podsumowuje inspektor Nalepka. Przyjedźcie panowie pogroźcie mojemu mężowi palcem? Jest już godzina 23. Inspektor opowiada mi o interwencjach, jakie przyjmują. Często zdarzają się zgłoszenia do kłótni rodzinnych. A to żona prosi: "Przyjedźcie panowie, pogroźcie mojemu mężowi palcem", a to matka wzywa policję do pijanego syna, który nie pozwala jej zasnąć. Na miejscu okazuje się, że mężczyzna wrócił pijany i śpi, tylko chrapie. W takich sytuacjach policjant jest tylko albo aż wychowawcą, może jedynie pouczyć słownie. Pytam inspektora, jak wygląda sytuacja formalna, gdy zaszło jakieś zdarzenie w domu. - Jeśli mąż bije żonę, to nawet jeśli ona odwoła na miejscu zarzut, policjant musi wylegitymować osoby, porozmawiać ze zgłaszającą, przeprowadzić wywiad środowiskowy, a także pełną dokumentację z interwencji. Jeśli policjanci stwierdzą przemoc, pobicie, osoba zostaje zatrzymana. Następnie wypełniają notatkę urzędową, tzw. niebieską kartę, w której zostają zapisane dane pokrzywdzonej, sprawcy, zeznania dzieci, ewentualnie świadków, obrażenia, jakie poniosła osoba poszkodowana, a także jak wygląda sytuacja w mieszkaniu. Niebieska karta trafia potem do dzielnicowego i on dąży do tego, aby sytuację uregulować - opowiada ze szczegółami mój rozmówca. Kradzieże, włamania, bójki... Jak sam inspektor podkreśla, są tygodnie spokojne i tygodnie o wzmożonej przestępczości. Obecnie najczęściej dochodzi do kradzieży samochodów i rowerów, włamań do mieszkań oraz jak zwykle powtarzają się kradzieże kieszonkowe, laptopów, torebek. Grasują też oszuści, którzy przedstawiają się jako siostry z PCK, panowie z energetyki lub jako znajomi wnuczka. Okradają w ten sposób starsze osoby. W Krakowie, licznie odwiedzanym przez turystów i zamieszkiwanym przez studentów, jest wiele wezwań związanych z zakłócaniem ciszy nocnej lub z bójkami. Inspektor zaczyna wyliczać interwencje z ostatniego tygodnia: "Włamanie do piwnicy, kradzież roweru, trzech samochodów, rozbój, kradzieże kieszonkowe, usiłowanie wymuszenia pieniędzy". Naszą rozmowę przerywa wejście dwóch funkcjonariuszy i wezwanie na interwencję. - Dobrze, pojedzie pani ze mną, chyba że chce się pani przekonać, jak się jeździ na "plastikach"? - pyta inspektor. - Jasne - odpowiadam, nie wiedząc, co to oznacza i co mnie czeka.