Fidel Castro przyjął ich w swoim domu w Hawanie. Spotkanie trwało pięć godzin. Zorganizowano je w odpowiedzi na pojawiające się zarzuty i pytania o to, dlaczego Castro nie uhonorował jeszcze agentów ogłoszonych przez rząd Kuby bohaterami narodowymi. Chodzi o pięciu mężczyzn - 51-letniego Fernando Gonzaleza, 58-letniego Rene Gonzaleza, 51-letniego Ramona Labanino, 56-letniego Antonio Guerrero i 49-letniego Gerardo Hernandeza. Trzech z nich spędziło w amerykańskim więzieniu aż 16 lat. Ostatni z agentów wrócił do kraju w grudniu. Uwolnienie więźniów nastąpiło w związku ze zmianą polityki Stanów Zjednoczonych w stosunku do Kuby. Fidel Castro napisał w artykule opublikowanym w poniedziałek w gazecie "Granma", że "ci bohaterowie nigdy nie wyrządzili krzywdy USA". "Dbali o bezpieczeństwo i starali się zapobiec atakom na naszych rodaków" - zapewniał. Odrzucił oskarżenia amerykańskich służb dotyczące szpiegowskiej działalności Kubańczyków. Prezydent Stanów Zjednoczonych, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-barack-obama,gsbi,1011" title="Barack Obama" target="_blank">Barack Obama</a>, ogłosił zwrot w dotychczasowej polityce izolowania Kuby przez USA 17 grudnia i zalecił rządowi natychmiastowe wznowienie stosunków dyplomatycznych z wyspą oraz rozluźnienie restrykcji w podróżach i eksporcie. W ramach pierwszych przyjaznych gestów władze kubańskie uwolniły 53 więźniów politycznych. Ich uwolnienie USA postawiły jako jeden z warunków odwilży w relacjach z Hawaną.