Zdaniem Komisji Weneckiej "osłabianie efektywności Trybunału podważy demokrację, prawa człowieka i rządy prawa" w Polsce. W swojej opinii gremium podkreśliło, że zarówno poprzednia jak i obecna większość w parlamencie "podjęły niekonstytucyjne działania". Jedynym rozwiązaniem trwającego od kilku miesięcy konfliktu wokół Trybunału Konstytucyjnego jest wypracowanie kompromisu między stroną rządzącą a opozycją. Na konieczność zawarcia porozumienia wskazują eksperci. Komentując opinię Komisji Weneckiej, politycy PiS stwierdzili, że są gotowi do "konstruktywnej rozmowy z opozycją". "Musimy polityczny konflikt w sprawie Trybunału Konstytucyjnego rozwiązać na drodze porozumienia pomiędzy władzą a opozycją. Do takiego porozumienia jesteśmy gotowi. Pokazywaliśmy już drogi, jakie mogą do niego prowadzić. Mamy nadzieję, że opozycja będzie chciała z nami rozmawiać" - stwierdził w piątek na konferencji prasowej <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-sasin,gsbi,22" title="Jacek Sasin" target="_blank">Jacek Sasin</a>. Z kolei partie opozycyjne nie zapominają o nieopublikowaniu przez premier Beatę Szydło środowego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie nowelizacji ustawy o TK autorstwa PiS. "Przywróćmy ład konstytucyjny" - słychać apele ze strony m.in. Nowoczesnej. W sobotę pod takim hasłem odbyła się w stolicy demonstracja. Oprócz polityków partii <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-ryszard-petru,gsbi,2394" title="Ryszarda Petru" target="_blank">Ryszarda Petru</a>, protestowali działacze PO i KOD. W świetle powyższego zawarcie kompromisu w niedługim czasie wydaje się niemal niemożliwe. Dobra wola konieczna Zdaniem prof. Kazimierza Kika, politologa z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, obie strony konfliktu: zarówno PiS, jak i wspierany przez opozycję <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-trybunal-konstytucyjny,gsbi,24" title="Trybunał Konstytucyjny" target="_blank">Trybunał Konstytucyjny</a>, powinny wykazać się dobrą wolą i spróbować poszukać kompromisowego rozwiązania. - Strony muszą dojrzeć do dobrej woli. W moim przekonaniu, sytuacja jeszcze nie jest tak zaogniona, żeby stanowiła zagrożenie dla samej demokracji. Na razie to jest prężenie muskułów. Kompromis jest absolutnie niezbędny - przekonuje ekspert. Według prof. Kika dobrym punktem wyjścia do dyskusji jest rozwiązanie, które przedstawił kilka dni temu <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-kazimierz-ujazdowski,gsbi,1817" title="Kazimierz Michał Ujazdowski" target="_blank">Kazimierz Michał Ujazdowski</a>. Europoseł PiS zaproponował, by sędziowie wybrani przez Sejm w grudniu zostali dopuszczeni do orzekania, a wraz z wygasaniem kadencji kolejnych sędziów, ich miejsce sukcesywnie zajmowali trzej sędziowie wybrani przez posłów poprzedniej kadencji. - Strony muszą się spotkać w połowie drogi - uważa ekspert. Po ogłoszeniu orzeczenia TK, a jeszcze przed upublicznieniem opinii Komisji Weneckiej, obie strony konfliktu były zdeterminowane - przypomina prof. Kik. Politolog uważa, że działania Trybunału Konstytucyjnego były nakierowane na inspirowanie albo umocnienie negatywnej dla rządu opinii. Obie strony nie bez winy W opinii profesora, nie ulega wątpliwości, że TK ma absolutną rację, mówiąc o niedopuszczalności procedowania podczas przygotowywania lub przyjmowania ustaw poza konstytucją lub w sposób nie w pełni zgodni z ustawą zasadniczą. - Ale z drugiej strony należy zadać sobie pytanie, czy działania Trybunału są w pełni konstytucyjne. Bo czy jest formą obrony demokracji uniemożliwianie demokratycznie wybranemu rządowi i demokratycznie wybranemu parlamentowi możliwości działania? W związku z tym po obu stronach powinna przyjść refleksja - przekonuje ekspert. Zdaniem politologa, nie bez wpływu na dzisiejszą sytuację pozostają nieprecyzyjne sformułowania zawarte w Konstytucji. - Ustawa zasadnicza dopuszcza możliwość dość szerokiej interpretacji zapisów - ocenia prof. Kik. - Trybunał nie wykazuje żadnej gotowości do kompromisu. Po drugie działania TK nasuwają podejrzenie instrumentalnego traktowania funkcjonowania TK na użytek opozycji, która stara się zainspirować całą unijną infrastrukturę, już nie tylko Komisję Wenecką, bo ona została zainspirowana przez rząd, ale Radę Europy, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-parlament-europejski,gsbi,37" title="Parlament Europejski" target="_blank">Parlament Europejski</a>, Komisję Europejską - wylicza. - Byłbym daleki od rzucania kamieniem tylko w jedną stronę - dodaje nasz rozmówca. Klasa polityczna nie dojrzała do demokracji? W opinii eksperta, nie można mówić, że Trybunał Konstytucyjny stoi ponad parlamentem i rządem. - To są dwie równorzędne instytucje, które jeżeli nie wykażą gotowości i zdolności do porozumienia, to to będzie dopiero znaczyło o słabości polskiej demokracji; że polska demokracja nie jest w stanie przyjąć konsensusu, czyli działać w porozumieniu. A to będzie oznaczać, że polska klasa polityczna nie dojrzała do funkcjonowania w warunkach demokracji - przekonuje prof. Kik. Według eksperta, z politologicznego punktu widzenia, nie da się obronić stanowiska, zgodnie z którym powoływany przez parlament Trybunał staje przeciwko niemu, i w takiej sytuacji powołuje się na Konstytucję. - Tutaj prawnicy mogą wymyślać różne paragrafy, sztuczki, oni to potrafią. Ale TK został wyłoniony przez parlament, i nie można mówić o tym, że jest autonomiczny w stosunku do parlamentu. Owszem, może to być na mocy umowy zawartej między jednym a drugim, ale ta umowa ma swój koniec w momencie, kiedy TK staje przeciwko parlamentowi - uważa. Przy konstrukcji ustrojowej, wedle której sędziowie TK są powoływani przez Sejm, Trybunał, zdaniem naszego rozmówcy, jest generowany niezgodnie z zasadami demokracji. - Zasady demokracji mówią, że TK powinien stanowić równorzędną autonomiczną siłę w stosunku do władzy ustawodawczej i władzy wykonawczej. A nie jest taką siłą, jeżeli jest mianowany przez władzę ustawodawczą - podsumowuje w rozmowie z Interią prof. Kazimierz Kik.