Xiao Chaohua ostatni raz widział swojego syna w lutym 2007. 5-latek poszedł ze swoją 10-letnia siostrą po słodycze do sklepu na rogu. Nie wrócił. Został uprowadzony. Siostra tylko na chwilę spuściła go z oka, rozmawiając z koleżanką. "Tego dnia Xiaosong był taki szczęśliwy" - mówi jego ojciec w rozmowie z reporterem BBC. "Wcześniej byliśmy całą rodzina na plaży, dzieci lepiły zamki z piasku. Zrobiłem im sporo zdjęć" - wspomina. 5-latek poszedł do sklepu z siostrą, bo rodzice byli zajęci pracą w swoim sklepie. "Tego dnia mieliśmy spory ruch" - wyjaśnia ojciec 5-latka. Rodzice, zgłosili zaginięcie na policję. Natychmiast rozpoczęli także poszukiwania na własną rękę. Xiao Chaohua zamieścił nawet ogłoszenie w lokalnej telewizji, niestety nie przyniosło to żadnego rezultatu. Mimo upływających lat rodzina nie chce się poddawać. Ojciec uprowadzonego 5-latka od 2007 roku objeżdżał rowerem całą prowincję Guangdong, rozwieszając plakaty z prośbą o informacje ws. zaginionego syna. W końcu sprzedał sklep, a za otrzymane pieniądze kupił vana, którym ruszył na poszukiwanie dziecka. 16 tys. dolarów za chłopca Tysiące chińskich rodzin przeżywa podobny koszmar jak rodzice Xiaosong. Chiński rząd nie informuje o skali zjawiska, ale Departament Stanu USA szacuje, że co roku uprowadzanych jest 20 tys. dzieci, co daje 400 porwań tygodniowo. Ceny za chłopca oscylują w okolicach 16 tys. dolarów. Dziewczynki są o połowę tańsze. Wynika to z chińskich uwarunkowań kulturowych. Rodziny wolą chłopców, którzy, kiedy dorosną, zapewnią wiekowym już rodzicom wsparcie finansowe. Dzieci są zazwyczaj sprzedawane do adopcji, ale zdarza się również, że trafiają do grup przestępczych, dla których muszą pracować. 12 lat temu, ogromne poruszenie wywołało zdemaskowanie chińskiego gangu handlarzy dziećmi, którzy busem przewozili 28 maleństw. Dzieciom podano narkotyki, by były cicho. Przewożono je w nylonowych torbach, co sprawiło, że jedno z nich zmarło na skutek uduszenia. Obecnie handel kwietnie w internecie i choć chińska policja rozbiła nie dawno gang internetowych handlarzy i uratowała 382 uprowadzonych dzieci, wciąż można trafić na wiele "specjalnych ofert sprzedaży". JK