Grzegorz Schetyna, który za kilka dni oficjalnie zostanie przewodniczącym PO, udziela wywiadów na lewo i prawo, a w nich coraz śmielej podszczypuje Ryszarda Petru. Zresztą już na nagraniach ujawnionych przez "Newsweek" o Petru mówił wyłącznie złośliwie: "On jest niesiony mediami centralnymi. Wszyscy są zachwyceni. Świeżość, wspaniały polityk. Gdyby ktoś z nas - Halicki, ja, pan poseł Kierwiński - powiedział do jakiegokolwiek posła, żeby się przestał walić w łeb, to by nas rozgnietli. Nie byłoby nas. A tutaj słyszymy, że to takie świetne, dowcipne, nowa jakość, prawdziwy lider się urodził" - ironizował Schetyna. Jednocześnie szef PO in spe cały czas deklaruje gotowość do współpracy. Chodzi o to, by jednocześnie ugryźć i pokazać siebie jako polityka bardziej koncyliacyjnego. "To <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-ryszard-petru,gsbi,2394" title="Ryszard Petru" target="_blank">Ryszard Petru</a> mówi, że nie będzie współpracował ani dziś, ani w przyszłości z PO. Ja tego nie mówię" - stwierdził w programie Tomasza Lisa. Następnego dnia rano odpowiedział Schetynie Petru. "Jeżeli Schetyna deklaruje współpracę, to ja powiem 'sprawdzam' i przy pierwszym wniosku do Trybunału Konstytucyjnego sprawdzę, czy posłowie Platformy będą mogli podpisywać się pod naszym wnioskiem. Jak dotychczas mieli zakaz - zakaz podpisywania się pod naszymi wnioskami, pod groźbą wydalenia z klubu" - stwierdził lider Nowoczesnej w RMF FM. Autoprezentacja Schetyny - To jest teatr. I to z obydwu stron - nie ma wątpliwości dr Olgierd Annusewicz z Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem, prawdziwym przeciwnikiem PO i Nowoczesnej jest PiS. Jeśli Schetyna i Petru pójdą na totalne zwarcie, zaszkodzą sobie obojgu. - Stawianie sprawy tak, że albo jedni, albo drudzy będą górą, jest myśleniem, które będzie prowadziło oba te ugrupowania do katastrofy tzn. do wzajemnego wyniszczania się - mówi Interii dr Annusewicz. - Obaj panowie zdają sobie świetnie sprawę z tego, że zachowując odrębność, muszą jednocześnie w pewnych elementach mówić podobnym głosem. Ich rywalizacja jest swego rodzaju spektaklem na użytek elektoratu. Ugrupowania te mają innego przeciwnika, na którym powinny się koncentrować - dodaje nasz rozmówca. Zdaniem politologa, zachowanie Grzegorza Schetyny jest akcją "autoprezentacyjną" i wynika bezpośrednio z sondażowych trendów. - Ostatnio Platforma dużo straciła, także na rzecz Nowoczesnej, to siłą rzeczy Grzegorz Schetyna musi pokazać trochę zębów po to, żeby być wiarygodnym dla swojego elektoratu. On nie może maszerować z białą flagą w kierunku Nowoczesnej - podkreśla dr Annusewicz. PO nie musi tego przegrać Na pierwszy rzut oka w tej rywalizacji wszystko przemawia za Nowoczesną. PO jest obciążona ośmioma latami rządzenia, niespełnionymi obietnicami, zawiedzionymi nadziejami. Ponadto Ryszard Petru znacznie lepiej wypada w mediach i na sejmowej mównicy niż Grzegorz Schetyna. Jednak dr Annusewicz uważa, że PO nie stoi na straconej pozycji. Do wyborów jeszcze cztery lata. Wiele może się zmienić. Co mogłoby przemawiać za partią Schetyny? - PO ma po pierwsze struktury, a po drugie ludzi doświadczonych w procesach administracyjnych. Liczba osób, które w ciągu ostatnich ośmiu lat przewinęły się przez struktury rządowe, administracyjne, jest ogromna. Inaczej nie może być. Za Platformą stoi silne zaplecze kadrowe. To Platforma ma ponad 100 posłów, a co za tym idzie większe dofinansowanie z budżetu - wylicza Olgierd Annusewicz. W skrócie - PO ma więcej pieniędzy i więcej ludzi. Nie tylko działaczy, ale również obywateli w jakiś sposób z nią powiązanych. Ekspert zauważa, że utrzymanie tak wysokiego poparcia przez Nowoczesną to poważne wyzwanie. Może w tym pomóc niezłe przygotowanie merytoryczne posłów tego ugrupowania. W czasie gdy PO machała krzywo ułożonymi karteczkami albo wychodziła z sali plenarnej, parlamentarzyści Nowoczesnej - m.in. Kamila Gasiuk-Pihowicz - starali się punktować PiS argumentami. - Dzisiejsza popularność Nowoczesnej jest w dużej mierze spowodowana sytuacjami, które miały miejsce na samym początku kadencji. Utrzymanie tego, niezależnie od popularności samego Ryszarda Petru, przez cztery lata będzie trudne. Zaplecze intelektualne po stronie Nowoczesnej jest jednak całkiem niezłe. Jeśli porównamy klub Nowoczesnej z klubem Ruchu Palikota z początku poprzedniej kadencji, to to jest niebo a ziemia - zwraca uwagę dr Annusewicz. Politolog uważa, że jeżeli spór między Nowoczesną a PO wymknie się spod kontroli, to może dojść do powtórki z 2005 roku, kiedy to "skazane" na koalicję PO i PiS skonfliktowały się tak bardzo, że pozostała im już tylko wrogość.