Z relacji uciekinierek z kraju pod rządami Kim Dzong Una jasno wynika, że w Korei Północnej prawa kobiet nie są szanowane. Nie mają one dostępu do edukacji seksualnej, są poddawane przymusowej aborcji, a w wojsku są zmuszane do świadczenia usług seksualnych dla wyższych rangą mężczyzn. Tymczasem - według oficjalnego przesłania płynącego z Korei Północnej - "północnokoreański ruch kobiet pod dowództwem Kim Dzong Una rozwija się teraz lepiej niż kiedykolwiek", oczywiście pod nadzorem "wspaniałych i mądrych mężczyzn". Podczas wczorajszej wizyty w bazie lotniczej Kim Dzong Un nie spotkał się z żadną kobietą, jednak poprosił dowódców, aby przekazali swoim żonom... "dary żywności i kosmetyków".