Arabia Saudyjska zerwała stosunki po ataku na jej ambasadę w Teheranie. Placówka została obrzucona koktajlami Mołotowa. Manifestanci wdarli się do środka i podpalili wnętrze. Zaatakowano również konsulat w Meszhedzie. Saudyjskie władze nazwały ataki "rażącym naruszeniem wszelkich międzynarodowych konwencji". Zarzuciły Iranowi, że nie zrobił nic, by im zapobiec i nakazały irańskim dyplomatom opuszczenie Arabii Saudyjskiej w ciągu 48 godzin. Atak na ambasadę w Teheranie był pokłosiem egzekucji szyickiego duchownego Nimra al-Nimra, krytyka saudyjskich władz. Prezydent Iranu Hasan Rowhani nazwał zabicie al-Nimra "pogwałceniem praw człowieka i wartości islamu". Nie miejmy jednak złudzeń. Spór o stracenie popularnego szyity to nie źródło, a kolejny przejaw wielkiego konfliktu Arabii Saudyjskiej z Iranem. - Przez jakiś czas napięcie między obydwoma krajami będzie rosło, a to oznacza powrót do starych sporów, tyle że w większym natężeniu - przewiduje w rozmowie z Interią arabista prof. Janusz Danecki z Uniwersytetu Warszawskiego. Ekspert wymienia kilka najważniejszych płaszczyzn wzajemnej wrogości Arabii Saudyjskiej i Iranu: - konflikt w Jemenie, czyli domniemane wspieranie przez Iran bliskiego szyizmowi ugrupowania Husi w północnym Jemenie, tuż przy granicy z Arabią Saudyjską, - konflikt w Syrii; Arabia Saudyjska wspiera radykalne, sunnickie, fundamentalistyczne organizacje opozycyjne skierowane przeciwko Baszarowi al-Asadowi, natomiast Iran popiera reżim al-Asada, - Bahrajn, który jest szyickim krajem arabskim, ale zdominowanym przez władze sunnickie współpracujące z Arabią Saudyjską; szyicka większość sympatyzuje jednak z Iranem; po straceniu al-Nimra w kraju wybuchły protesty przeciwko działaniom Saudyjczyków, - Iran wraca na arenę międzynarodową jako ważny eksporter ropy naftowej, Arabia Saudyjska też jest eksporterem ropy, i to bardzo liczącym się w świecie, więc rywalizacja przeniesie się również tutaj (spadek cen ropy może spowodować kryzys ekonomiczny w Arabii Saudyjskiej), - Iran wspiera szyickie władze w Iraku i Hezbollah w Libanie, co znów jest sprzeczne z interesami Saudyjczyków. Mamy więc do czynienia z konfliktem niezwykle złożonym, głębokim i niemal niemożliwym do rozwiązania. Jednak, zdaniem prof. Daneckiego, do wojny saudyjsko-irańskiej na razie nie dojdzie. - Obydwa państwa mogą wykorzystać swoje wpływy w regionie po to, by zwalczać przeciwnika, ale nie sądzę, by doszło otwartego konfliktu. To ciągle są, jeżeli już, wojny o charakterze zastępczym, per procura - zawsze kogoś innego się wykorzystuje - zwraca uwagę nasz rozmówca.