Rano bez prądu było ponad 30 tysięcy domów na Lubelszczyźnie, a przed południem ta liczba wzrosła do 60 tysięcy. Linie energetyczne pozrywały się przez obciążenie lodem, uszkodzenia powodowały też łamiące się drzewa i konary, które spadały na przewody. Przez cały dzień awarie były usuwane, a do wieczora liczbę gospodarstw pozbawionych prądu udało się zmniejszyć do 12 tysięcy. Przez cały poniedziałek lubelscy strażacy wyjeżdżali do usuwania połamanych drzew i gałęzi około 180 razy. Najwięcej interwencji dotyczyło okolic Janowa Lubelskiego, Kraśnika, Zamościa i Tomaszowa Lubelskiego.