Kobieta o imieniu Norchuk dokonała tego desperackiego czynu w pobliżu miasta Trotsuk w okręgu Aba w prowincji Szyczuan, zamieszkanej głównie przez Tybetańczyków. Było to pierwsze samospalenie na terenach tybetańskich, o którym poinformowano w tym roku. 10 marca przypada rocznica stłumionego tybetańskiego powstania przeciwko Chińczykom z 1959 roku, po którym tybetański przywódca duchowy Dalajlama XIV uciekł do Indii. Od 2008 roku w Państwie Środka podpaliło się prawie 140 Tybetańczyków, chcąc w ten sposób zaprotestować przeciwko represyjnej polityce Pekinu wobec ich religii i kultury. Według organizacji Wojny Tybet, finansowanej przez USA, przedstawiciele lokalnych władz poddali kremacji ciało Norchuk, by "zapobiec zorganizowaniu przez jej rodzinę tradycyjnych uroczystości pogrzebowych". Doniesień o wydarzeniach z Syczuanu nie potwierdzają chińskie władze. "Wszystkie te artykuły są nieprawdziwe" - powiedział agencji AFP lokalny przedstawiciel Komunistycznej Partii Chin. Według niego w ostatnim czasie w regionie nie doszło do ani jednego samospalenia. Dalajlama, którego Pekin oskarża o nawoływanie do separatyzmu, w przeszłości nazywał samopodpalenia aktami desperacji i mówił, że nie jest w staniem im zapobiec. Strona chińska twierdzi, że "pokojowo wyzwoliła" Tybet i poprawiła los jego mieszkańców inwestując w rozwój gospodarczy regionu. Strona tybetańska uważa chińską dominację w Tybecie za zagrożenie dla tożsamości i kultury tybetańskiej.