W liście wysłanym do mediów bliscy Hussaina napisali, że od dawna cierpiał na zaburzenia psychiczne. "Nasz syn miał poważne problemy ze zdrowiem psychicznym, przez całe życie walczył z psychozą i depresją" - napisano w liście podpisanym przez rodzinę. "Interwencje specjalistów były nieskuteczne. Leki i terapia nie były w stanie go wyleczyć" - wskazano. Rodzice mężczyzny wyrazili w liście "najszersze kondolencje wobec rodzin, które ucierpiały w wyniku straszliwych czynów naszego syna". "Jesteśmy całkowicie zdruzgotani tą niepojętą wiadomością, że nasz syn był odpowiedzialny za bezsensowną przemoc i utratę życia, która miała miejsce na Danforth Avenue" - napisano w liście. Otworzył ogień do przechodniów W niedzielę wieczorem, ok. godz. 22.00 czasu miejscowego, mężczyzna zidentyfikowany w poniedziałek jako Faisal Hussain otworzył ogień do przechodniów i gości restauracji na Danforth Avenue, w popularnej części Toronto kojarzonej ze społecznością grecką (tzw. Greektown). Mężczyzna zabił dwie osoby, a ranił 13. Jak podała w poniedziałek policja, dwie ofiary śmiertelne strzelaniny to 18-letnia mieszkanka Toronto Reese Fallon i 10-letnia dziewczynka z obszaru metropolitalnego Greater Toronto Area. Rodzice dziewczynki nie zgodzili się na razie na podanie jej nazwiska do publicznej wiadomości. Rodziny obu ofiar poprosiły o uszanowanie ich prywatności. Fallon została zidentyfikowana przez członka Izby Gmin z ramienia partii liberalnej, ponieważ była ona związana z młodzieżówką liberałów w tym rejonie miasta. Miesiąc wcześniej ukończyła liceum. Pozostałych 13 ofiar ataku w wieku od 17 do 59 lat (siedmiu mężczyzn i sześć kobiet) trafiło do okolicznych szpitali z obrażeniami różnej skali, w tym bardzo poważnymi. Sprawca nie żyje Sprawca zmarł w wyniku odniesionych ran postrzałowych, choć jak dotąd nie podano, czy postrzelił się sam, czy też został trafiony przez policję podczas wymiany ognia towarzyszącej pościgowi. Sekcja zwłok Faisala Hussaina zaplanowana jest na wtorek. Żaden z funkcjonariuszy policji uczestniczących w akcji nie ucierpiał. Specjalna jednostka śledcza (SIU), czyli cywilny organ nadzorczy badający okoliczności incydentów z udziałem policji, w których doszło do śmierci, poważnych obrażeń lub gdy padły zarzuty o napaść seksualną na obywatela prowincji Ontario, postanowiła ujawnić tożsamość mężczyzny z uwagi na "wyjątkowe okoliczności tego tragicznego wydarzenia oraz zainteresowanie publiczne" - podano w komunkacie prasowym SIU. Zarówno policja, jak i SIU zaapelowały do świadków o zgłaszanie się z informacjami dotyczącymi zdarzenia. Policja uruchomiła też portal, na którym świadkowie mogą załadować nakręcone przez siebie filmy wideo lub zrobione zdjęcia. Nadal nie są znane motywy działania sprawcy. Podczas konferencji prasowej w poniedziałek rano szef policji Toronto Mark Saunders odmówił wdawania się w jakiekolwiek spekulacje na ten temat. Na potrzeby śledztwa do późnego popołudnia w poniedziałek zamknięty był znaczny odcinek ulicy Danforth Avenue, wzdłuż której rozegrała się tragedia. Nie funkcjonowała też stacja metra znajdująca się w okolicy. Na chodniku przy ogrodzeniu z taśmy policyjnej na Broadview Avenue mieszkańcy miasta złożyli kilka bukietów kwiatów. Kondolencje na Twitterze wyraził premier Justin Trudeau: "Myślami jestem z wszystkimi osobami dotkniętymi straszną tragedią na Danforth wczoraj w nocy w Toronto, a wszystkim rannym życzę pełnego powrotu do zdrowia. Mieszkańcy Toronto są silni, wytrzymali i odważni - będziemy wspierać was w tym trudnym czasie". Burmistrz Toronto John Tory, który wypowiedział się na temat strzelaniny w poniedziałek rano podczas potem sesji rady miasta, nazwał ją atakiem na samo miasto. Zwrócił też uwagę, że broń palna jest zbyt łatwo dostępna i powiedział, że kwestię tę poruszy z władzami federalnymi oraz prowincji. Z Toronto Alicja Minda