Takie kary przewiduje przygotowany dekret władz miasta, które starając się o jego wizerunek i porządek postanowiły zabronić żebractwa w niektórych, turystycznych dzielnicach. Przepisy mają wejść wkrótce w życie. Propozycję dekretu zaaprobował już burmistrz Massimo Cacciari, teraz musi go poprzeć jeszcze rada miasta. Podkreśla się, że celem tych surowych przepisów jest przede wszystkim rozbicie zorganizowanych gangów kontrolujących żebraków i wysyłających ich na ulice. Opanowali oni niemal całą Wenecję, zwłaszcza zaś okolice placu świętego Marka. Ustalono, że w niektórych rejonach miasta na trzech zmianach dziennie "pracuje" żebrząc około 30 osób jednocześnie. Większość z nich to obywatele Bośni, Kosowa i Rumunii. Szef weneckiej policji Marco Agostini przyznał, że walka z tym zjawiskiem będzie trudna. - Mało prawdopodobne jest - powiedział - by żebrak był w stanie zapłacić grzywnę, a poza tym z racji tego, że są to często osoby bezdomne, będą nie do znalezienia. - A poza tym, co mamy im konfiskować jako należność za grzywnę? Ich schronienie? - zapytał szef policji. Lokalny oddział Caritas uznał przepisy za konieczne. Ostro skrytykowało je koalicyjne, prawicowe ugrupowanie Liga Północna. Jej radny Alberto Mazzonetto oburzony jest tym, że w niektórych częściach Wenecji żebractwo będzie zakazane, a w innych dozwolone. Jego zdaniem należy go zakazać wszędzie. Walka z żebrakami to element wielkiej strategii władz Wenecji, troszczących się o wizerunek miasta, odwiedzanego co roku przez 20 milionów turystów. W ostatnich miesiącach zabroniono tam chodzenia z odsłoniętymi torsami, karmienia gołębi i sprzedaży karmy dla nich, a nawet tradycyjnego sypania ryżu w czasie ślubów w miejscowym ratuszu. W tym ostatnim przypadku chodzi o to, by ryżu tego nie zjadały gołębie, oszpecające potem zabytki. Ulicami Wenecji chodzą kobiece "patrole aniołów", których zadaniem jest upominanie turystów i przypominanie o koniecznego przyzwoitego zachowania.