Protestujący rozbijali też wystawy sklepowe i podpalali samochody. Zatrzymano 86 osób, trzy stanęły przed sądem. Starcia były kulminacją trwającego od trzech tygodni konfliktu wokół zajmowanego przez zwolenników skrajnej lewicy squatu w dzielnicy Friedrichshain. Budynek był kilka razy przeszukiwany przez policję. W sobotę wieczorem na placu Wismarplatz we wschodniej części Berlina zgromadziło się ponad 3000 osób - ubranych w większości na czarno i zamaskowanych młodych ludzi. Aby rozproszyć tłum, przybyło 1800 policjantów, którzy użyli pałek i gazu łzawiącego. Według policji, były to najbardziej gwałtowne zajścia w Berlinie od pięciu lat. Okupowanie zajętych na dziko budynków jest od lat 80. elementem tożsamości skrajnej lewicy w Berlinie. Rewolucyjny zapał z czasem przygasł, a dawni dzicy lokatorzy płacą regularnie czynsz. Spór w dzielnicy Friedrichshain przypomniał o burzliwych czasach.